Przed nami trzecia rocznica Katastrofy Smoleńskiej. Niestety, nadal nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie jak do tego doszło? Zamiast jednoznacznych odpowiedzi, mamy coraz więcej spekulacji, coraz więcej domysłów, coraz więcej teorri, które najczęściej wykluczają się nawzajem.
Nie należę ani do «ludu smoleńskiego» ani do «ludu antysmoleńskiego». Mnie interesuje prawda obiektywna, jakkolwiek ta prawda mogłaby się okazać brutalna i trudna do zaakceptowania, to mnie interesuje tylko i wyłącznie prawda obiektywna, i to właśnie jej poszukuję.
Przyznam się czytelnikom, że jestem emocjonalnie zaangażowany w smoleńskie śledztwo. Byłem jednym z asystentów Świętej Pamięci Posłanki Aleksandry Natalli-Świat, i dlatego ta sprawa jest dla mnie tak istotna. Myślę również, że cała prawda, obiektywna prawda i tylko prawda o Katastrofie Smoleńskiej jest zarówno potrzebna nam żywym, jak tym, którzy oddali w tej Katastrofie swoje życie na służbie. Prawda obiektywna pozwoli im spoczywać w pokoju, a nam umożliwi, zaakceptowanie tego, co się stało i co już Niestety nieodwracalne. Trudno pogodzić się z czymś, o czym wiemy tak mało. Trudno zaakceptować czyjąś śmierć, kiedy nie wiemy, kiedy nie mamy pewności, co do niej doprowadziło. Całkowite i obiektywne wyjaśnienie przyczyn Katastrofy Smoleńskiej jest moim zdaniem sprawą narodową i powinniśmy dołożyć wszystkich starań, żeby ta największa w polskiej powojennej historii tragedia została w końcu obiektywnie opisana. Jednak na ten moment jesteśmy daleko od całkowitego wyjaśnienia tej katastrofy, stąd tak wiele teorii i spekulacji na ten temat.
Kiedy rozpoczęła się polsko-polska wojna pomiędzy «ludem smoleńskim» i «ludem antysmoleńskim», to postanowiłem, że nie będę brał udziału w tym skandalicznym konflikcie, który prowadzi tylko i wyłącznie do wewnętrznych podziałów w Polsce, a przede wszystkim, w żaden sposób nie przybliża nas do prawdy o Katastrofie Smoleńskiej. Postanowiłem więc, ze nie będę wypowiadał się na temat przyczyn, które doprowadziły do tej tragedii. Jednak skoro po kilkudziesięciu miesiącach, nadal nie udało nam się dojść do prawdy, postanowiłem, że ja również zabiorę głos w tej sprawie i podzielę się z czytelnikami moją osobistą teorią, co do przyczyn katastrofy smoleńskiej. Niech czytelnicy ocenią, czy moje domysły mogą mieć pokrycie w faktach, czy nie.
Moim zdaniem należy doszukiwać się pierwszej przyczyny Katastrofy Smoleńskiej w sytuacji politycznej, która miała miejsce przed 10 kwietnia 2010. Wówczas trwała bardzo brutalna walka pomiędzy Pałacem Prezydenckim i ośrodkiem władzy sprawowanej przez Premiera. W tym okresie rozpoczęła się również kampania wyborcza zwiżzana z wyborami prezydenckimi w Polsce. Z punktu widzenia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wizyta w Katyniu była bardzo istotna, żeby nie powiedzieć kluczowa i nie mogło być mowy o jej odwołaniu. Należy dodać, że trwała rywalizacja pomiędzy Premierem i Prezydentem RP na ilość i wagę gości, którzy mieli im towarzyszyć podczas tej wizyty. Tak naprawdę powstała sytuacja, w której mieliśmy dwie konkurencyjne wizyty w Katyniu. Skoro Premier dotarł do Katynia i uroczystości odbyły się bez zakłóceń, w kontekście wojny PO-PiS i kampanii wyborczej, Prezydent nie mógł być gorszy i jego wizyta i uroczystości, które współorganizował, również musiały się odbyć. Nie było odwrotu, maszyna ruszyła i nikt nie mógł jej zatrzymać. Polityczne cele, interesy i polityczny konflikt sprawił, że bez względu na wszystko, Prezydent musiał dotrzeć do Katynia i uczestniczyć w uroczystościach poświęconych polskim pomordowanym oficerom siedemdziesiąt lat wcześniej. Można również z łatwością sobie wyobrazić, jakie komentarze pojawiłyby się w massmediach, jeśli Prezydent nie dotarłby do Katynia na te uroczystości i Prezydent doskonale o tym wiedział. I w takim o to kontekście politycznym prezydencki TU-154 wystartował z Warszawy tego tragicznego dnia.
Co do samego przebiegu zderzenia prezydenckiego samolotu z ziemią, nie będę wyrażał żadnych opinii. Nie jestem pilotem ani ekspertem od katastrof lotniczych. Jednak wykluczam teorię zamachu, gdyż nie widzę obiektywnego powodu, dla którego, ktoś miałby taki zamach przeprowadzić. Należy również pamiętać, że Polska jest częścią struktur NATO i Unii Europejskiej. Przeprowadzenie zamachu na polski samolot prezydencki, to de facto oznacza wypowiedzenie wojny Polsce i państwom tworzącym NATO. Warto również wspomnieć, że jeśli taki zamach miałby zostać przeprowadzony, to zamachowcy musieliby się liczyć z tym, że informacja o ich działaniu prędzej czy później przedostanie się do międzynarodowej opinii publicznej. Musieliby upewnić się, że żadne państwo należące do wspólnoty międzynarodowej, że żaden zagraniczny polityk, że żaden zachodni przywódca nie upomni się o ofiary takiego zamachu. To oznaczałoby, że przed przeprowadzeniem takiego zamachu, zamachowcy musieliby się upewnić, że ich zamach spotka się z akceptacją, albo co najmniej z milczeniem NATO, Unii Europejskiej, ONZ, światowych mocarstw takich jak USA, Wielka Brytania, Francja i inne, nie wspominając już o przewodniczącym Komisji Europejskiej i Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, których milczenie również musiałoby zostać zagwarantowane. Na koniec, zamachowcy musieliby mieć pewność, że żaden dziennikarz na świecie nigdy nie zainteresuje się przebiegiem tego zamachu i że nie zostanie zrobione żadne zdjęcie, ani nakręcony żaden film podczas zamachu, jak również po nim, kiedy trwała akcja ratunkowa. W dobie wielofunkcyjnych telefonów komórkowych i innych aparatów rejestrujących dźwięk i obraz, czy uzyskanie takiej pewności byłoby możliwe? Myślę, że nie, dlatego wykluczam możliwość zamachu na samolot prezydencki i uważam, że była to katastrofa lotnicza. Jednak inną sprawą są jej obiektywne przyczyny.
Wiele można było usłyszeć po Katastrofie Smoleńskiej o stanie emocjonalnym pilota TU-154. Niektórzy twierdzą, że szkolenie lotnicze powoduje, iż pilot nie może odczuwać presji ze strony pasażerów, czy czynników zewnętrznych. Absolutnie nie zgadzam się z tym twierdzeniem, bo to tak, jakby ktoś powiedział, że szkolenie powoduje, że pilot staje się po nim nadczłowiekiem!
Trudno będzie mi uwierzyć, że w sytuacji w której Pilot siedział za sterami samolotu, który przewoził tak wiele najważniejszych osób w Państwie, w tym Prezydenta RP, nie odczuwał on żadnej presji. Pilot był świadomy politycznej sytuacji panującej w Polsce, jak również zdawał on sobie sprawę, jak bardzo polska polityka i polscy politycy ingerują w w każdą dziedzinę i wszystkie czynności podejmowane przez fachowców. Niestety, w dzisiejszej Polsce, politycy są wszechobecni i mają wpływ na wszystko, co się dzieje w państwie. Czego polityk żąda, to polityk otrzymuje i pilot miał tego świadomość. Dokładnie wiedział, czego się od niego oczekuje, i moim zdaniem chciał zrobić wszystko, żeby wylądować, albo przynajmniej, żeby pokazać, że zrobił wszystko, co możliwe, żeby wylądować. Nikt mi nie wmówi, że w tej sytuacji i tego dnia, pilot nie odczuwał presji. Nikt mi tego nie wmówi!!
Rosyjscy kontrolerzy znajdowali się również w ciężkim położeniu. Oni najzwyczajniej nie mogli zakazać lądować prezydenckiemu statkowi powietrznemu, na tamtym lotnisku i w takich okolicznościach. Ich przełożeni również mieli problem, gdyż wydanie takiego zakazu mogłoby spowodować incydent dyplomatyczny, a nikt nie chciał być przyczyną takiego incydentu, który byłby szeroko komentowany na całym świecie. Należy dodać, że to wszystko działo się w bardzo krótkim czasie i nie było możliwości przeprowadzenia spokojnej analizy sytuacji. No i stało się!
Moim zdaniem złe warunki atmosferyczne, złe wyposażenie rosyjskiego lotniska, brak rozsądku obu stron i polsko-rosyjska polityka są przyczynami Katastrofy Smoleńskiej.
Niemalże od pierwszego dnia po Katastrofie Smoleńskiej, pada w Polsce zarzut, że Premier Tusk, nie poprosił o pomoc w śledztwie struktur NATO i UE czy ogólnie szeroko rozumianej społeczności międzynarodowej. Moim zdaniem wytłumaczenie tej decyzji jest nastepujące: Premier bardzo dobrze zdawał sobie sprawę ze stanu polskiego wojska, z jego niedoskonałości, niekompetencji jego kadr i td. Po prostu Premier wiedział dokładnie jak wyglądaja struktury państwa polskiego i miał świadomość, że nie ma się czym chwalić. Międzynarodowe śledztwo ujawniłoby organizacjom, do których Polska należy (NATO i UE) niedoskonałości, braki czy niekompetencje polskiego wojska, polskich procedur i td. Międzynarodowa komisja stwierdziłaby niemalże natychmiast, że polskie struktury państwowe, a wojsko w szczególności, po prostu nie przestrzegają procedur bezpieczeństwa, że na każdym kroku, lekceważy się obowiazujące międzynarodowe standardy i regulaminy, a decydujący głos we wszyskim mają politycy, że do prezydenckiego samolotu, można było sobie wsiąść jak do pociągu i że wsiadał do niego, kto chciał, nie konsultując tego z nikim. Jełli to co pisze jest nieprawdą, to jak wytłumaczyć fakt, że w kilka minut po katastrofie smoleńskiej, wojskowi sami nie wiedzieli, kto tak naprawdę leciał, czy nie leciał tym samolotem?
Śledztwo międzynarodowej komisji mogłoby bardzo negatywnie zadziałać na ocenę wiarygodności polskiego państwa i jego struktur w oczach strategicznych dla Polski partnerów takich jak państwa członkowskie NATO i UE. Międzynarodowe śledztwo wykazałoby z pewnością rosyjskie błędy. Jednak Rosja nie musi się nikomu tlumaczyć ze swojego wewnętrznego bałaganu, a Polska owszem i tutaj należy szukać moim zdaniem przyczyn decyzji Premiera w dzień Katastrofy Smoleńskiej czyli przyjęcie za podstawę prawną polsko-rosyjskiego śledztwa, konwencję Chicagowską.
Myślę również, że należy przełamać pewne tabu i rozpocząć zadawanie właściwych pytań w tej sprawie. A moim zdaniem właściwe pytania brzmią nastepująco:
Kto odpowiadał za organizację tej wizyty?
Jak to jest możliwe, że tyle istotnych przedstawicieli polskiego państwa leciało jednocześnie tym samolotem?
Kto na to pozwolił i kto do tego dopuścił?
Jak to jest możliwe, że do prezydenckiego samolotu wsiadało się, jak do pociągu, czy do miejskiego autobusu?
Jak wytłumaczyć fakt, że po katastrofie nikt z polskich struktur wojskowych nie wiedział kto dokładnie leciał tym samolotem?
Wersja o zamachu z pewnością jest łatwiejsza do zaakceptowania. Łatwiej jest uwierzyć, że ktoś dokonał zamachu, że po raz kolejny “Rusek zrobił swoje”. Jednak trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, bo debata o przyczynach Katastrofy Smoleńskiej, to debata o faktycznym stanie naszego państwa. To ciężka debata, ale debata konieczna i musimy przez nią przejść, żeby do podobnych wydarzeń już nigdy nie doszło.
Polsko-polska wojna w tej sprawie jest niepotrzebna a nawet szkodliwa dla Polski i nas samych. Czy nie możnaby zaryzykować twierdzenia, że po za granicami Polski, są tacy, którym bardzo zależy na tym, żeby ten konflikt nadal trwał? Czy nie można zaryzykować twierdzenia, że ktoś po za naszymi granicami robi wszystko, żeby nas dzielić, i żeby pogłębiać tę przepaść, która stworzyła się w polskim społeczeństwie po katastrofie smoleńskiej? Czy nie odnosicie Państwo wrażenia, że ci którzy uczestniczą w tym konflikcie są tak naprawdę marionetkami w Moskiewskim teatrzyku i że to jego właściciel pociąga sznurki? Czy nie macie Państwo poczucia, że smoleński konflikt wpisuje się w scenariusz i służy interesom kogoś, kto nie jest do nas przyjaźnie nastawiony?
Myślę, że warto się nad tym zastanowić!