Od momentu objęcia przez François Hollanda urzędu prezydenta Francji, stosunki polsko-francuskie nabrały nowej dynamiki. Francja, z prezydentem Hollandem na czele, była głównym sojusznikiem Polski w negocjacjach, które dotyczyły europejskiej polityki rolnej i wysokości środków przekierowanych na nią z europejskiego budżetu na lata 2013-2020. François Hollande poświęca również wiele uwagi Grupie Wyszehradzkiej, która spotkała się w tym roku w formule „cztery plus dwa”, czyli Polska, Republika Czeska, Słowacja oraz Węgry plus Francja i Niemcy. Francuski prezydent odwiedził już Polskę, a prezydent Bronisław Komorowski - podczas swojej zeszłotygodniowej wizyty we Francji - uczestniczył w uroczystych obchodach rocznicy zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami. We Francji ta rocznica jest świętem niezwykle ważnym, dlatego też zaproszenie do uczestniczenia w obchodach głowy innego państwa jest bardzo symboliczne. Co więcej, nigdy nie pozostaje bez znaczenia dla francuskiej polityki zagranicznej, bowiem symbole i gesty stanowią jej integralną część. Od kilku miesięcy prezydenci Polski i Francji prowadzą również rozmowy dotyczące europejskiej armii, pozostającej – jak na ten moment - w sferze projektowania. Jednak fakt, iż prezydent Francji prowadzi takie rozmowy z prezydentem Polski oznacza, iż Hollande traktuje stosunki z krajem nad Wisłą całkiem serio. Nie może to pozostać bez znaczenia dla polskiej polityki zagranicznej, bowiem w tym momencie jest ona w większym stopniu nastawiona na współpracę z Niemcami, niż kooperację z Francją.
Ostatnie miesiące są okresem, w którym coraz bardziej zacieśniają się więzi pomiędzy Francją i Polską. Jest to zjawisko nowe i na tyle istotne, iż być może wpłynie na tradycyjne i aktualnie funkcjonujące sojusze w Unii Europejskiej. Czy nowe otwarcie w stosunkach polsko-francuskich oznacza koniec w Unii Europejskiej - trwającego od traktatu elizejskiego z 1962 roku - tandemu francusko-niemieckiego? Czy w miejsce tandemu francusko-niemieckiego powstanie tandem polsko-francuski? A może tandem francusko-niemiecki zostanie zastąpiony francusko-niemiecko-polskim trójkątem?
Czy nadejście nowej ery w stosunkach polsko-francuskich może w sposób trwały wpłynąć na panujący aktualnie układ sił w Unii Europejskiej?
Nawiązanie bliższych, niż miało to miejsce dotychczas stosunków z Polską, stanowi dla prezydenta Hollanda część jego europejskiej strategii. Co więcej, stworzenie bliskiej współpracy z Polską jest dla François Hollanda jednym z podjętych kroków dla wzmocnienia pozycji Francji w aktualnym niemiecko-francuskim sporze o przyszły kształt i panujące w następnych latach finansowe reguły w Unii Europejskiej. Od roku toczy się niemiecko-francuski spór o europejską (finansową i budżetową) strategię, którą UE winna zastosować jako antidotum na postępujący gospodarczy kryzys. Z jednej strony twarde stanowisko niemieckie, które koncentruje się na zaciskaniu pasa w Europie, polegające na budżetowym rygorze i kolejnych oszczędnościach. Z drugiej strony strategia prezydenta Hollanda: zrównoważonego europejskiego wzrostu gospodarczego. Zakłada ona, iż znacząca część wydatków Unii Europejskiej miałaby zostać poświęcona walce z bezrobociem i ratowaniem gospodarek zagrożonych kryzysem państw członkowskich, które nie byłyby dłużej przymuszane do tak drastycznych finansowych cięć.
Krótko mówiąc: François Hollande potrzebuje sojuszników i ich politycznego wsparcia dla zrealizowania swojej wizji Unii Europejskiej na kolejne dwadzieścia lat, swojej strategii europejskiej, która kłóci się z niemieckim poglądem na sprawy europejskie. Stąd te nagłe - i coraz bardziej intensywne - zainteresowanie prezydenta Francji krajem nad Wisłą; państwa, które mogłoby stać się kluczem do uzyskania przez Hollanda politycznego leadershipu w Unii Europejskiej.
Niemiecko-francuski spór o Europę coraz bardziej negatywnie wpływa na europejską integrację i drastycznie przyspiesza powstanie Europy kilku prędkości. Jednak o ile ten polityczny konflikt, pomiędzy głównymi rozgrywającymi w Europie, szkodzi europejskiemu projektowi, to stanowi on jednocześnie niesamowitą szansę dla Polski. Jest okazją, by Polska umocniła swoją polityczną pozycję w UE. W sytuacji, w której i Francja i Niemcy zabiegają o polskie poparcie, Rzeczpospolita - przy mądrej strategii i wytrawnej dyplomacji z europejskimi partnerami - może juz niebawem stać się superarbitrem w niemiecko-francuskim sporze; waśnie te z dnia na dzień przybierają zresztą na sile.
Po co wybierać pomiędzy rybkami i akwarium, kiedy można mieć i jedno i drugie? Z jednej strony możemy zaobserwować coraz bardziej rozwijającą się współpracę polsko-niemiecką, która juz dawno wyszła ze sfery gestów i symboli a aktualnie opiera się na konkretach i czynach. Niemcy to główny handlowy partner Polski i jeden z największych inwestorów w naszym kraju. Niemcy od początku polskiej transformacji wspierały nasz kraj w jego demokratycznych przemianach. Niemcy stanowiły również niezawodne wsparcie dla Polski, podczas jej marszu ku integracji europejskiej. W ponad dwadzieścia lat demokratycznej i suwerennej Polsce udało się zbudować silne i trwale więzi z Niemcami, którzy traktują zarówno Polaków, jak i Rzeczpospolitą coraz bardziej, albo już całkiem serio! W dwadzieścia lat Polska, z pozycji ucznia, stała się dla Niemców gospodarczym i politycznym partnerem. Na tyle wiarygodnym, iż przedstawiciele niemieckiego państwa coraz bardziej się z nami liczą. Stosunki polsko-niemieckie są solidne i w tym momencie bardzo dobre. Nie można natomiast powiedzieć tego samego o stosunkach polsko-francuskich. Do niedawna bodaj najbardziej właściwa ich charakterystyka zamykała się w jednym słowie: inercja.
Francja przegapiła, a wręcz całkowicie przespała okres transformacji w Europie Środkowej. W 1989 roku prezydent francuski François Mitérand zauważył, że coś się wydarzyło w tej części kontynentu, dopiero wtedy, gdy podczas porannego golenia usłyszał w radiu o jakiś wydarzeniach przy murze berlińskim. Ale nawet ta wiadomość nie wystarczyła, żeby się tym zainteresował. Dopiero, kiedy na jego biurku znalazł się kawałek - obalonego parę miesięcy wcześniej - słynnego berlińskiego ogrodzenia zauważył, że coś się stało. Dostrzegł, że coś się w Europie zmieniło. Jednakże wciąż nie do końca wiedział i nie do końca rozumiał - co i gdzie!
W latach dziewięćdziesiątych Francja niespecjalnie spieszyła się z inwestowaniem w Polsce, preferując swoich tradycyjnych partnerów gospodarczych z Afryki Północnej. Co do polskiej integracji z Unią Europejską, to wprawdzie Francja nie była jej przeciwna, lecz nie stanowiło to dla jej polityki jakiegoś priorytetu. Od czasu do czasu można było za to odnieść wrażenie, że Francja polskiej integracji z Unią Europejską się obawiała. Powód był prosty, widziano w niej zagrożenie, obawiano się wzmocnienia niemieckiej pozycji w Europie, kosztem francuskiego politycznego leadershipu. Należy również zauważyć, iż szeroko rozumiana Europa Środkowa nie stanowi, w tradycyjnej koncepcji francuskiej polityki zagranicznej, priorytetu. Ten fakt miał dotychczas olbrzymie znaczenie dla współpracy polsko-francuskiej, czy raczej jej braku.
Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy powstał niemiecko-francuski spór o Europę. François Hollande od pierwszych dni swojego urzędowania usiłuje zbudować koalicję w Europie na rzecz swojej europejskiej strategii, a ważną częścią tej układanki, miałaby stać się Polska. Kraj nad Wisłą, to największe państwo w Europie Środkowej mający - poprzez Grupę Wyszehradzką - duży wpływ na stanowisko swoich partnerów w sprawach europejskich. Rozumieją to Niemcy, zrozumieli to Francuzi. Chociaż zajęło im to, w sumie nie tak długo, bo zaledwie dwadzieścia lat. Ale co to oznacza dla Polski?
Rzeczpospolita mogłaby stać się tym państwem w podzielonej na dwa obozy Europie, które opracuje, zaproponuje i przeprowadzi rozwiązanie kompromisowe dla Europy. Z jednej strony strategia zaciskania pasa Angeli Merkel. Z drugiej zaś strony wspieranie z unijnego budżetu europejskiego zrównoważonego rozwoju gospodarczego François Hollanda. Ale czy istnieje trzecia droga? Oczywiście! Trzecia drogę pokazuje właśnie kraj nad Wisłą, sam w sobie. Rzeczpospolita Polska jest przykładem, żywą ikoną trzeciej drogi, polegającej na wspieraniu zrównoważonego rozwoju gospodarczego przy rozsądnej polityce budżetowej, polegającej na połączeniu strategii zaciskania pasa, ze strategią wspierania rozwoju gospodarczego. Czyż nie właśnie w taki sposób Polska przeszła przez okres transformacji gospodarczej? Mądre połączenie zaciskania pasa ze wspieraniem gospodarczego rozwoju to gospodarcza strategia, którą stosują wszystkie polskie rządy - bez wyjątku - po 1989 roku. I właśnie z tą oto koncepcją na rozwiązanie europejskiego kryzysu winien wyjść kraj nad Wisłą na europejskie forum. Wówczas Polska nie tylko uzyskałaby markę poważnego partnera w Unii Europejskiej, ale przede wszystkim, uzyskałaby miano europejskiego konstruktora, co stałoby się kluczowe dla przystąpienia w przyszłości Rzeczypospolitej do Europy pierwszej prędkości.
Niemiecko-francuski spór o Europę staje się coraz bardziej intensywny. Nie pozostanie to bez wpływu na przyszłość tandemu francusko-niemieckiego. Niemiecko-francuski spór stwarza jednak szansę innym państwom do zabrania głosu w debacie o polityczną i gospodarczą przyszłość Unii Europejskiej. Tę szansę winna wykorzystać Polska, proponując dobrze skonstruowane rozwiązanie kompromisowe, stawiając się tym samym w roli europejskiego konstruktora. Polska nie powinna opowiadać się po żadnej ze stron w tym bilateralnym sporze. Nie powinna popierać ani Francji, ani Niemiec, bo wówczas utraciłaby swoje pięć minut, swoją szansę na pokazanie na forum europejskim, że już nie jako uczeń, ale prawdziwy i doświadczony uczestnik europejskiego projektu, potrafi zawalczyć o interes całej Europy. A tym interesem jest właśnie kompromis, który pozwoli skutecznie walczyć z gospodarczym kryzysem, ciągle postępującym w europejskiej wspólnocie.
Postawienie się w roli obrońcy kompromisu i europejskiego konstruktora sprawi, że Polska dołączy do grona głównych decydentów w Unii Europejskiej. Wtedy tandem francusko-niemiecki, chociaż nadal będzie istniał, straci na znaczeniu. W miejsce tego tandemu powstanie nowa formuła, która będzie miała decydujący głos w Unii Europejskiej. Zamiast tandemu francusko-niemieckiego będziemy mieli trójkąt francusko-niemiecko-polski, który umożliwi Rzeczpospolitej umocnienie swojej pozycji w Europie. I przede wszystkim zadomowienie się naszego kraju na stałe w Europie pierwszej prędkości.