Leszek Miller to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci świata politycznego III RP. W schyłkowym okresie PRL Miller był czołowym politykiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, następnie – już w czasach transformacji - jednym z założycieli Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej, a w 1999 roku współtworzył Sojusz Lewicy Demokratycznej. Pełnił również funkcję ministra pracy i polityki socjalnej oraz spraw wewnętrznych i administracji, a także – w latach 2001-2004 – obejmował stanowisko prezesa Rady Ministrów.
Leszek Miller jest autorem największych sukcesów SLD, ale jednocześnie ponosi odpowiedzialność za upadek Sojuszu pod koniec rządów swej partii. Po opuszczeniu macierzystego ugrupowania stał się politycznym rozbitkiem. A może wręcz politycznym bankrutem, bowiem próba powrotu do Sejmu - przy pomocy stworzonej naprędce partii Polska Lewica - skończyła się totalnym fiaskiem.
Kim jest dzisiaj Leszek Miller? To trudne pytanie. Z pewnością można stwierdzić, że aktualnym przewodniczącym SLD, ale także jednym z protagonistów wojny na lewicy. Być może były premier jest także politycznym Terminatorem. Miller okazuje się bowiem być niezniszczalnym. Kiedy wszyscy są przekonani o jego politycznym końcu, Leszek Miller zawsze powraca i - niczym Terminator – oznajmia: I’m back!
16 czerwca bieżącego roku na stadionie narodowym odbył się kongres lewicy, który nie przyniósł, tak długo wyczekiwanego przez lewicowych działaczy, sukcesu. Kongres, który z założenia miał być Wielkim Kongresem Zjednoczenia Lewicy, w rzeczywistości był skromną konwencją SLD, ponieważ honorowi goście nie zaszczycili swoją obecnością organizatorów tego wydarzenia. Byli polscy prezydenci przesłali jedynie listy do uczestników Kongresu. W ich korespondencji zawarte były jedynie kurtuazyjne formułki i okolicznościowe wyrazy życzliwości i powodzenia.
Czy zorganizowany przez SLD niezbyt udany event, można uznać za osobistą klęskę Leszka Millera? Z pewnością tak! Po pierwsze, przewodniczący Sojuszu, za pośrednictwem Kongresu Lewicy, chciał legitymizować swoją pozycję na polskiej scenie politycznej, jako jeden z jej głównych liderów! Po drugie, celem Leszka Millera, niemniej ważnym, niż poprzedni, było uzyskanie niekwestionowanego politycznego leadershipu na lewicy. Tak się jednak nie stało.
Aleksander Kwaśniewski, drugi lewicowy lider, postanowił nie brać udziału w inicjatywie SLD i czyniąc to, opowiedział się jednoznacznie po stronie Europy Plus, Ruchu Palikota i - szeroko rozumianego - alternatywnego wobec SLD projektu. Odrzucając zaproszenie Leszka Millera na organizowany przez niego Kongres, Aleksander Kwaśniewski dolał oliwy do ognia, jeszcze bardziej rozpalając otwartą wojnę na lewicy w polskiej przestrzeni politycznej.
A więc można powiedzieć, że na lewicy bez zmian. Na dzień dzisiejszy polska lewica się POPiSuje i POPiSywać się będzie, ponieważ najwyraźniej konflikt na lewicy to awantura wyłącznie personalna. Trudno nie zauważyć, że nie chodzi w niej o różnice programowe, tylko o prywatne animozje i urażone ambicje protagonistów.
Wracając do Leszka Millera. Po czteroletnim niebycie politycznym wybory parlamentarne z października 2011 roku przyniosły mu pewien sukces, bowiem udało mu się powrócić do sejmowych ław. Jednak jego ambicje sięgały o wiele dalej, o wiele wyżej! Od pierwszych sekund swojego parlamentarnego come backu były premier RP przeszedł do ofensywy: najpierw przejął władzę w Klubie Parlamentarnym SLD a później w całej partii. Obecnie Leszek Miller posiada taką samą władzę w swojej partii, jaką dysponuje prezes PiS-u.
Przewodniczący SLD to w rzeczywistości niekwestionowany wódz ugrupowania, który - najwyraźniej wzorując się na prezesie PiS-u - zwalcza wszelkie formy rebelii wewnątrzpartyjnych, wskazując drzwi secesjonistom swojego Klubu Parlamentarnego. Czasem, jak to miało miejsce w przypadku Ryszarda Kalisza, Miller wypycha buntowników przez SLD-owskie wyjściowe wrota osobiście. Tak na wszelki wypadek, żeby nikt nie miał wątpliwości, kto jest prawdziwym władcą Sojuszu.
Leszek Miller nie tylko twardą ręką rządzi swoją partią. To on bowiem decyduje zarówno o strategii, jak i o programie Sojuszu Lewicy („Demokratycznej”?). To Leszek Miller przedstawia - w imieniu swojej partii - wizje przyszłości oraz (ostatnimi czasy) przeszłości Polski. To ostatnie staje się dla jego ugrupowania coraz bardziej problematyczne, szczególnie w obliczu prób pozyskiwania nowych wyborców.
Gdy Leszek Miller był przywódcą Polskiej Lewicy, stworzonej przez siebie (niezbyt licznej) formacji politycznej, wszem i wobec głosił, że nie zamierza przepraszać za PRL. Dzisiaj przewodniczący SLD powraca do tego politycznego dyskursu. Ulubieńcem Leszka Millera jest Edward Gierek, zresztą nie tylko jego. Przecież sam Jarosław Kaczyński, podczas kampanii wyborczej w czerwcu 2010 roku, wychwalał pod niebiosa byłego pierwszego sekretarza PZPR.
Jednak można odnieść wrażenie, że aktualny władca SLD lubi towarzysza Gierka nieco bardziej, niż prezes PiS-u, ponieważ od wielu miesięcy Miller walczy o przyznanie mu miejsca w historii polskiej i narodowej pamięci. Zdaniem szefa Sojuszu Edward Gierek był wielkim polskim budowniczym. Taki Kazimierz Wielki, choć trochę inaczej i w innych czasach.
Ponadto przewodniczący SLD, wraz z posłami swojego Klubu Parlamentarnego, zamierza zorganizować w Sejmie RP urodziny Wojciecha Jaruzelskiego, nie zważając – w ani jednej chwili - na kontrowersje, jakie od kilku tygodni wywołuje ta inicjatywa w polskiej przestrzeni politycznej.
Wielu publicystów i komentatorów rodzimej sceny politycznej zwraca uwagę, że jest to ze strony Leszka Millera polityczna gra, mająca na celu pozyskanie elektoratu, któremu okres PRL był miły. Jednak myślę, że chodzi tutaj o coś więcej. Najwyraźniej przewodniczący SLD nie potrafi oderwać się od swoich PZPR-owskich i PRL-owskich korzeni. Ale przecież - z czysto politycznego punktu widzenia - taka strategia jedynie pogrąża jego polityczne ugrupowanie, które już teraz znajduje się przecież w fatalnej kondycji.
Kiedy polska lewica powinna tworzyć polityczną alternatywę wobec Platformy Obywatelskiej, Leszek Miller walczy o komunistyczną wizję historii Polski. Kiedy SLD powinno budować społeczno-gospodarczy program dla rozwoju Polski w zintegrowanej Unii Europejskiej, Leszek Miller walczy o pamięć towarzysza Gierka. Kiedy SLD powinno przedstawić wyborcom wizje przyszłości, Leszek Miller zajmuje się organizowaniem Jaruzelskiemu urodzin w Sejmie RP. Postaci, która symbolizuje minioną epokę, erę tragiczną dla Polski i Polaków. Całe szczęście, że należącą już do przeszłości! Warto w tym miejscu przypomnieć, że Wojciech Jaruzelski, znany również jako towarzysz Wolski jest symbolem minionych czasów nie tylko ze względu na swój zaawansowany wiek!
Polityczna strategia, polegająca na wskrzeszaniu postaci i wydarzeń należących do minionego (i tragicznego) okresu w najnowszej polskiej historii jest, zarówno dla Leszka Millera, jak również dla jego środowiska politycznego, drogą donikąd. To droga donikąd Panie Przewodniczący. Kiedy w dobie kryzysu większość Polaków boi się o swoją przyszłość, Pan ma im do zaofiarowania wyłącznie przeszłość, dodatkowo przeszłość dramatyczną i tragiczną, której powrotu większość Polaków zdecydowanie sobie nie życzy.
Panie przewodniczący Miller, należał Pan do grupy „lewicowych polityków średniego pokolenia”, która wyprowadziła sztandar PZPR. Czy dzisiaj chce Pan stać się tym lewicowym politykiem, którego polska historia zapamięta, jako odpowiedzialnego za wyprowadzenie sztandaru SLD? Jeśli nie zmieni Pan swojego postępowania politycznego, to pozostanie Pan w swojej politycznej formacji sam, gdyż większość Pana podwładnych po prostu przejdzie do konkurencyjnej formacji lewicowej lub stworzy swoje własne ugrupowanie. Czy chce być Pan tym, który - jako ostatni członek swojego politycznego ugrupowania - zgasi SLD-owskie światło?
Panie przewodniczący Leszku Millerze, powiedział Pan kilka lat temu, że „prawdziwego mężczyznę ocenia się po tym, jak kończy”. Czy chce Pan kończyć jako specjalista od wyprowadzania sztandarów?
Nieopublikowane na tym portalu teksty publicystyczne mojego autorstwa znajdą Państwo na blogu: http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/. Serdecznie zapraszam do ich lektury i merytorycznej dyskusji.