zbigniewstefanik zbigniewstefanik
934
BLOG

Stadionowi patrioci? Nie!!! Stop chuligaństwu kiboli!

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 11

Osiemnastego sierpnia bieżącego roku kibole Ruchu Chorzów zakłócili wypoczynek wczasowiczów, korzystających z pięknego, słonecznego dnia w nadmorskiej Gdyni. Wpierw kibole Ruchu Chorzów naruszyli porządek, głośno śpiewając i odpalając race. Jednak, jakby tego było mało, chorzowscy pseudokibice zaatakowali meksykańskich marynarzy. Z kolei tydzień wcześniej kibole Lecha Poznań wywiesili na stadionie przy ul. Bułgarskiej, podczas meczu z klubem Żalgiris Wilno, transparent z napisem: „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem”.

To tylko dwa przykładowe wybryki kibolskie z ostatnich dni. Albowiem w przeciągu ostatnich dziesięciu lat czyny o charakterze kryminalnym, popełniane przez polskich pseudokibiców, zarówno w kraju nad Wisłą, jak również za granicą, można liczyć w setkach.

Nie jestem pasjonatem piłki nożnej, ani piłkarskim kibicem. Jednak zawsze wydawało mi się, że kibicem piłki nożnej jest ten, kto interesuje się tym sportem. Zawsze myślałem, że kibicowi piłkarskiemu zależy na wyniku drużyny, której kibicuje. Zawsze byłem przekonany, że kibicem jest ten, kto interesuje się wizerunkiem i reputacją piłkarskiego klubu, którego nosi szalik. Tak jest we Francji i tak jest w Niemczech. Ale w Polsce tak nie jest! Powtórzę, w Polsce tak nie jest! Dlaczego?

Dlatego, że stadionowi chuligani, zasłaniając się klubowymi barwami, podszywają się pod kibiców lokalnej drużyny. Dlatego, że stadionowi zadymiarze, zasłaniając się dopingowaniem swojej piłkarskiej drużyny, wszczynają awantury, które prowadzą m.in. do demolki stadionów. Dlatego, ponieważ zbyt długo funkcjonowała w kraju nad Wisłą akceptacja dla samookreślania się stadionowych bandytów,  jako kibiców. Jednak kibol nie jest kibicem piłki nożnej. Zaś prawdziwy kibic - nie jest kibolem.

Kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze uczęszczałem do liceum we Francji, bardzo często chodziłem ze znajomymi dopingować piłkarzy reprezentujących francuskie miasto, w którym wówczas mieszkałem. Te mecze odbywały się w sposób bardzo spokojny i kulturalny. Drużyna, którą dopingowaliśmy, częściej przegrywała, niż wygrywała. Jednak nikomu do głowy by nie przyszło, że można zorganizować na stadionie jakąś burdę. Po meczu kibice obu drużyn rozchodzili się do domów. Zaś jedynym problemem był wówczas brak miejsca w tramwajach, podczas powrotu ze stadionu. Ale nikt nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo! Po prostu - nie było się czego obawiać. We Francji nadal tak jest. Całe rodziny przychodzą na stadiony oglądać mecze piłkarskie i dopingować swoje drużyny. Dlaczego w Polsce jest inaczej?

Pseudokibice od lat stanowią poważny problem w kraju nad Wisłą. Wiele mówi się o tym zjawisku, jednak problem narasta, a konkretnych działań zaradczych jest jak na lekarstwo. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu została w Polsce wytworzona kolejna nadrzeczywistość, w której przez niektórych pseudodziennikarzy ruch kibolski jest przedstawiany, jako nowe niezależne zjawisko i przejaw zgromadzenia patriotycznego. Niektórzy reżyserzy filmowi, u których nierzadko występuje przerost formy nad treścią, usiłują przedstawić ultraprawicowe, a czasem chuligańskie grupy pseudokibiców w patriotycznych barwach. I właśnie w ten sposób wytworzyło się określenie „stadionowi patrioci”, które tak naprawdę kompletnie mija się z rzeczywistością i substancją prawdziwej działalności tych, którzy używają klubowych szalików, jako pretekstu dla wyładowania swojej agresji, a być może frustracji.

Stadionowi patrioci nie istnieją, nierzadko za to występują stadionowi zadymiarze i chuligani, którzy - przy każdej możliwej okazji - dają pokaz agresji, nienawiści, a coraz częściej wręcz antysemityzmu i szeroko pojętego rasizmu. Nie ma niezależnego ruchu kibiców, który - jak próbują nam wmówić niektórzy pseudodziennikarze - walczy o demokrację i wolność słowa w Polsce. Są po prostu kibice, którzy interesują się wyłącznie piłką nożną, meczem i występem swojej drużyny. Zaś ci, którzy próbują wprowadzać politykę na stadiony nie są żadnymi kibicami. To jedynie osobnicy, którzy wpisują się w pewien polityczny plan, chociaż oficjalnie odcinają się od wszelkiej formy polityki i wszystkich polityków. Czynią to, by legitymizować działalność, której nie można określić mianem kibicowania, a i z patriotyzmem owa parapolityczna aktywność nie ma nic wspólnego.

Może mam zbyt wąskie horyzonty myślowe, ale nie potrafię zrozumieć, co mają ze sobą wspólnego piłkarskie rozgrywki i Żołnierze Wyklęci, których wizerunki bardzo często można zaobserwować na transparentach, wywieszanych podczas meczów piłkarskich przez tak zwanych stadionowych patriotów. Dlaczego próbuje się mieszać pewną interpretację pamięci historycznej ze sportowymi zawodami, jakimi są mecze piłkarskie? Dlaczego wprowadza się tylnimi drzwiami politykę na stadiony? Czy powinno się łączyć sportowe wydarzenia z bieżącą polityką? Zdecydowanie nie!

Szanowni Czytelnicy, chuligaństwo panoszy się w Rzeczypospolitej od wielu lat. Po raz kolejny kibole pokazali, na co ich stać. W tej sytuacji - w mojej opinii -  można przyjąć dwie postawy. Można sobie powiedzieć: „no tak, to nic nowego” i - zapominając o tych skandalicznych zdarzeniach - czekać na następne. Można również zareagować i się chuligaństwu przeciwstawić. I powiedzieć wówczas: „dość, już wystarczy, żarty się skończyły”.

Skoro Europa zachodnia poradziła sobie ze zjawiskiem stadionowego i poza stadionowego chuligaństwa, Polska również winna sobie z tą patologią poradzić. Tu idzie o bezpieczeństwo naszych rodzin, naszych dzieci, nas samych. Tu idzie o praworządność w Rzeczypospolitej, na którą - po raz kolejny! - pseudokibice podnieśli rękę. Tu idzie o międzynarodowy prestiż kraju nad Wisłą. Tu idzie o dobro Polski, dobro Polaków i dobro samej piłki nożnej i jej kibiców; tych prawdziwych kibiców!

Dlaczego polska piłka nożna ma ciągle kojarzyć się ze stadionowymi burdami? Dlaczego stadionowi pseudokibice mają wykorzystywać elementy polskiej pamięci narodowej dla legitymizowania swojej niepatriotycznej działalności? Dlaczego kibole mają zastraszać spokojnych i praworządnych obywateli? Dlaczego stadiony mają pozostać jedynie własnością kiboli? Czy prawdziwi kibice nie mają prawa, w poczuciu bezpieczeństwa, wybrać się na stadion wraz ze swoimi rodzinami, by zobaczyć piłkarski mecz? Czy kibice muszą się bać pseudokibiców i dać się terroryzować stadionowym, chuligańskim hordom, które przypominają grasujące na amerykańskim Dzikim Zachodzie bandy, w drugiej połowie XIX wieku?

Stadionowe chuligaństwo to bardzo poważny problem, któremu kraj nad Wisłą i jego państwowe struktury muszą stawić czoła. Należy nazywać rzeczy po imieniu i nie dać  sobie wmawiać, że istnieje zjawisko „stadionowego patriotyzmu”. Takie zjawisko nie istnieje! Po prostu nie istnieje! Zaś ci, którzy owe tezy szerzą, robią to, by osiągnąć swoje polityczne cele, nie mające nic wspólnego ani z polskim patriotyzmem, ani z walką o wolność słowa w Polsce, ani nawet z szeroko rozumianą piłką nożną.

Kibole nie mogą dłużej zastraszać praworządnych obywateli RP. Pseudokibice nie mogą dłużej podszywać się pod kibiców piłki nożnej. Chuligani nie mogą dłużej rządzić na stadionach. Zaś tak zwani stadionowi patrioci nie mogą dłużej zasłaniać się rzekomą działalnością patriotyczną, która ani z patriotyzmem, ani z kibicowaniem swojemu klubowi piłkarskiemu, nie ma nic wspólnego.

Kibole i stadionowi chuligani muszą ponosić konsekwencje swoich czynów. To rola państwa i jego struktur. Apeluje do przedstawicieli państwa polskiego, by wobec szerokorozumianego stadionowego chuligaństwa, podjęli zdecydowane kroki. Takim krokiem mogłoby być zawieszenie zezwolenia na działalność klubów kibica, którego członkowie dopuścili się chuligańskich czynów, zarówno u siebie, jak również w innym mieście czy poza granicami RP. To byłaby - jak sadzę - bardzo dotkliwa sankcja dla klubów i organizacji piłkarskich, które na dzień dzisiejszy odcinają się od tego typu incydentów, przesyłając tym samym niewypowiedziany komunikat: „to nie nasz problem, to nie nasza sprawa”. Jednak sprawa stadionowego chuligaństwa winna stać się problemem klubów piłkarskich, których przecież barwy noszą ci, którzy chuligańskich czynów się dopuszczają. Czy w takiej sytuacji owe kluby mogą nadal milczeć? Kiedy chuligani w klubowych szalikach dopuszczają się chuligańskich czynów, czyż nie działa to negatywnie na wizerunek klubu, którego symbolem jest ów szalik?

Wołam do polskiego państwa, jego struktur i jego przedstawicieli: zróbcie porządek z kibolstwem w Polsce. Zróbcie porządek z tą patologią raz, a dobrze! Zróbcie porządek ze stadionowym chuligaństwem raz na zawsze!

Zaś my, obywatele RP, przyjmijmy wobec kiboli jednoznaczną postawę. Kibolstwu w Polsce powiedzmy nie! Stop kibolstwu w Polsce! Stop kibolstwu w całej Polsce!

 

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/ oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html. Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka