Osiemnastego sierpnia bieżącego roku kibole Ruchu Chorzów zakłócili wypoczynek wczasowiczów, korzystających z pięknego, słonecznego dnia w nadmorskiej Gdyni. Wpierw kibole Ruchu Chorzów naruszyli porządek, głośno śpiewając i odpalając race. Jednak, jakby tego było mało, chorzowscy pseudokibice zaatakowali meksykańskich marynarzy. Z kolei tydzień wcześniej kibole Lecha Poznań wywiesili na stadionie przy ul. Bułgarskiej, podczas meczu z klubem Żalgiris Wilno, transparent z napisem: „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem”.
To tylko dwa przykładowe wybryki kibolskie z ostatnich dni. Albowiem w przeciągu ostatnich dziesięciu lat czyny o charakterze kryminalnym, popełniane przez polskich pseudokibiców, zarówno w kraju nad Wisłą, jak również za granicą, można liczyć w setkach.
Nie jestem pasjonatem piłki nożnej, ani piłkarskim kibicem. Jednak zawsze wydawało mi się, że kibicem piłki nożnej jest ten, kto interesuje się tym sportem. Zawsze myślałem, że kibicowi piłkarskiemu zależy na wyniku drużyny, której kibicuje. Zawsze byłem przekonany, że kibicem jest ten, kto interesuje się wizerunkiem i reputacją piłkarskiego klubu, którego nosi szalik. Tak jest we Francji i tak jest w Niemczech. Ale w Polsce tak nie jest! Powtórzę, w Polsce tak nie jest! Dlaczego?
Dlatego, że stadionowi chuligani, zasłaniając się klubowymi barwami, podszywają się pod kibiców lokalnej drużyny. Dlatego, że stadionowi zadymiarze, zasłaniając się dopingowaniem swojej piłkarskiej drużyny, wszczynają awantury, które prowadzą m.in. do demolki stadionów. Dlatego, ponieważ zbyt długo funkcjonowała w kraju nad Wisłą akceptacja dla samookreślania się stadionowych bandytów, jako kibiców. Jednak kibol nie jest kibicem piłki nożnej. Zaś prawdziwy kibic - nie jest kibolem.
Kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze uczęszczałem do liceum we Francji, bardzo często chodziłem ze znajomymi dopingować piłkarzy reprezentujących francuskie miasto, w którym wówczas mieszkałem. Te mecze odbywały się w sposób bardzo spokojny i kulturalny. Drużyna, którą dopingowaliśmy, częściej przegrywała, niż wygrywała. Jednak nikomu do głowy by nie przyszło, że można zorganizować na stadionie jakąś burdę. Po meczu kibice obu drużyn rozchodzili się do domów. Zaś jedynym problemem był wówczas brak miejsca w tramwajach, podczas powrotu ze stadionu. Ale nikt nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo! Po prostu - nie było się czego obawiać. We Francji nadal tak jest. Całe rodziny przychodzą na stadiony oglądać mecze piłkarskie i dopingować swoje drużyny. Dlaczego w Polsce jest inaczej?
Pseudokibice od lat stanowią poważny problem w kraju nad Wisłą. Wiele mówi się o tym zjawisku, jednak problem narasta, a konkretnych działań zaradczych jest jak na lekarstwo. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu została w Polsce wytworzona kolejna nadrzeczywistość, w której przez niektórych pseudodziennikarzy ruch kibolski jest przedstawiany, jako nowe niezależne zjawisko i przejaw zgromadzenia patriotycznego. Niektórzy reżyserzy filmowi, u których nierzadko występuje przerost formy nad treścią, usiłują przedstawić ultraprawicowe, a czasem chuligańskie grupy pseudokibiców w patriotycznych barwach. I właśnie w ten sposób wytworzyło się określenie „stadionowi patrioci”, które tak naprawdę kompletnie mija się z rzeczywistością i substancją prawdziwej działalności tych, którzy używają klubowych szalików, jako pretekstu dla wyładowania swojej agresji, a być może frustracji.
Stadionowi patrioci nie istnieją, nierzadko za to występują stadionowi zadymiarze i chuligani, którzy - przy każdej możliwej okazji - dają pokaz agresji, nienawiści, a coraz częściej wręcz antysemityzmu i szeroko pojętego rasizmu. Nie ma niezależnego ruchu kibiców, który - jak próbują nam wmówić niektórzy pseudodziennikarze - walczy o demokrację i wolność słowa w Polsce. Są po prostu kibice, którzy interesują się wyłącznie piłką nożną, meczem i występem swojej drużyny. Zaś ci, którzy próbują wprowadzać politykę na stadiony nie są żadnymi kibicami. To jedynie osobnicy, którzy wpisują się w pewien polityczny plan, chociaż oficjalnie odcinają się od wszelkiej formy polityki i wszystkich polityków. Czynią to, by legitymizować działalność, której nie można określić mianem kibicowania, a i z patriotyzmem owa parapolityczna aktywność nie ma nic wspólnego.
Może mam zbyt wąskie horyzonty myślowe, ale nie potrafię zrozumieć, co mają ze sobą wspólnego piłkarskie rozgrywki i Żołnierze Wyklęci, których wizerunki bardzo często można zaobserwować na transparentach, wywieszanych podczas meczów piłkarskich przez tak zwanych stadionowych patriotów. Dlaczego próbuje się mieszać pewną interpretację pamięci historycznej ze sportowymi zawodami, jakimi są mecze piłkarskie? Dlaczego wprowadza się tylnimi drzwiami politykę na stadiony? Czy powinno się łączyć sportowe wydarzenia z bieżącą polityką? Zdecydowanie nie!
Szanowni Czytelnicy, chuligaństwo panoszy się w Rzeczypospolitej od wielu lat. Po raz kolejny kibole pokazali, na co ich stać. W tej sytuacji - w mojej opinii - można przyjąć dwie postawy. Można sobie powiedzieć: „no tak, to nic nowego” i - zapominając o tych skandalicznych zdarzeniach - czekać na następne. Można również zareagować i się chuligaństwu przeciwstawić. I powiedzieć wówczas: „dość, już wystarczy, żarty się skończyły”.
Skoro Europa zachodnia poradziła sobie ze zjawiskiem stadionowego i poza stadionowego chuligaństwa, Polska również winna sobie z tą patologią poradzić. Tu idzie o bezpieczeństwo naszych rodzin, naszych dzieci, nas samych. Tu idzie o praworządność w Rzeczypospolitej, na którą - po raz kolejny! - pseudokibice podnieśli rękę. Tu idzie o międzynarodowy prestiż kraju nad Wisłą. Tu idzie o dobro Polski, dobro Polaków i dobro samej piłki nożnej i jej kibiców; tych prawdziwych kibiców!
Dlaczego polska piłka nożna ma ciągle kojarzyć się ze stadionowymi burdami? Dlaczego stadionowi pseudokibice mają wykorzystywać elementy polskiej pamięci narodowej dla legitymizowania swojej niepatriotycznej działalności? Dlaczego kibole mają zastraszać spokojnych i praworządnych obywateli? Dlaczego stadiony mają pozostać jedynie własnością kiboli? Czy prawdziwi kibice nie mają prawa, w poczuciu bezpieczeństwa, wybrać się na stadion wraz ze swoimi rodzinami, by zobaczyć piłkarski mecz? Czy kibice muszą się bać pseudokibiców i dać się terroryzować stadionowym, chuligańskim hordom, które przypominają grasujące na amerykańskim Dzikim Zachodzie bandy, w drugiej połowie XIX wieku?
Stadionowe chuligaństwo to bardzo poważny problem, któremu kraj nad Wisłą i jego państwowe struktury muszą stawić czoła. Należy nazywać rzeczy po imieniu i nie dać sobie wmawiać, że istnieje zjawisko „stadionowego patriotyzmu”. Takie zjawisko nie istnieje! Po prostu nie istnieje! Zaś ci, którzy owe tezy szerzą, robią to, by osiągnąć swoje polityczne cele, nie mające nic wspólnego ani z polskim patriotyzmem, ani z walką o wolność słowa w Polsce, ani nawet z szeroko rozumianą piłką nożną.
Kibole nie mogą dłużej zastraszać praworządnych obywateli RP. Pseudokibice nie mogą dłużej podszywać się pod kibiców piłki nożnej. Chuligani nie mogą dłużej rządzić na stadionach. Zaś tak zwani stadionowi patrioci nie mogą dłużej zasłaniać się rzekomą działalnością patriotyczną, która ani z patriotyzmem, ani z kibicowaniem swojemu klubowi piłkarskiemu, nie ma nic wspólnego.
Kibole i stadionowi chuligani muszą ponosić konsekwencje swoich czynów. To rola państwa i jego struktur. Apeluje do przedstawicieli państwa polskiego, by wobec szerokorozumianego stadionowego chuligaństwa, podjęli zdecydowane kroki. Takim krokiem mogłoby być zawieszenie zezwolenia na działalność klubów kibica, którego członkowie dopuścili się chuligańskich czynów, zarówno u siebie, jak również w innym mieście czy poza granicami RP. To byłaby - jak sadzę - bardzo dotkliwa sankcja dla klubów i organizacji piłkarskich, które na dzień dzisiejszy odcinają się od tego typu incydentów, przesyłając tym samym niewypowiedziany komunikat: „to nie nasz problem, to nie nasza sprawa”. Jednak sprawa stadionowego chuligaństwa winna stać się problemem klubów piłkarskich, których przecież barwy noszą ci, którzy chuligańskich czynów się dopuszczają. Czy w takiej sytuacji owe kluby mogą nadal milczeć? Kiedy chuligani w klubowych szalikach dopuszczają się chuligańskich czynów, czyż nie działa to negatywnie na wizerunek klubu, którego symbolem jest ów szalik?
Wołam do polskiego państwa, jego struktur i jego przedstawicieli: zróbcie porządek z kibolstwem w Polsce. Zróbcie porządek z tą patologią raz, a dobrze! Zróbcie porządek ze stadionowym chuligaństwem raz na zawsze!
Zaś my, obywatele RP, przyjmijmy wobec kiboli jednoznaczną postawę. Kibolstwu w Polsce powiedzmy nie! Stop kibolstwu w Polsce! Stop kibolstwu w całej Polsce!
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/ oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html. Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.