zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1361
BLOG

List otwarty do „Gazety Polskiej” i jej Klubów

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 6

Strasburg, 9 września 2013                                                                                                                                                    

 

 

 

List otwarty do „Gazety Polskiej” i jej Klubów

 

 

W sprawie: były asystent śp. Aleksandry Natalli-Świat wyraża swoje oburzenie i sprzeciw wobec medialno-politycznej działalności „Gazety Polskiej” i jej Klubów.

 

 

Szanowna „Gazeto Polska”, Szanowne Kluby „Gazety Polskiej”,

byłem jednym z asystentów śp. posłanki na Sejm Aleksandry Natalli-Świat. Swego czasu, w sierpniu 2009 roku, krakowski Klub „Gazety Polskiej” zaprosił mnie na swoje spotkanie, by debatować o roli Europarlamentu w dobie politycznych mutacji Unii Europejskiej. W 2007 roku udzieliliście mi pomocy, kiedy zbierałem pieniądze na opłacenie czesnego w College of Europe w Natolinie. W tę pomoc najbardziej zaangażował się krakowski Klub „Gazety Polskiej”, a jego przewodniczący – pan Ryszard Kapuściński - dołożył wszelkich starań, by mi udzielić wsparcia. Byłem mu wówczas bardzo za to wdzięczny. Nadal jestem mu wdzięczny i zawsze będę!

W czerwcu 2010 roku, wspólnie z redaktorem Janem Pospieszalskim, brałem udział w spotkaniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu poświeconym wolności słowa. Spotkanie to miało być pierwszym krokiem do stworzenia Europejskiego Centrum Obrony Wolności Słowa, którego miałem być koordynatorem w Strasburgu. Więcej informacji na ten temat znajdą Państwo pod poniższym linkiem:

 

http://www.janpospieszalski.salon24.pl/196453,europejskie-centrum-obrony-wolnosci-slowa

Jednakże kiedy zdałem sobie sprawę, iż projekt ten ma być poświecony wyłącznie medialno-politycznym celom środowiska związanego z PiS-em i Radiem Maryja, postanowiłem zrezygnować z uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. Albowiem na wspomnianym wyżej spotkaniu w Europarlamencie nie było mowy o upolitycznieniu tego przedsięwzięcia. Projekt ten miał być otwarty dla wszystkich tych, którzy są zainteresowani obroną wolności słowa w Unii Europejskiej i w krajach biorących udział w procesie Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej. Przedsięwzięcie ponad podziałami - takie były ustalenia, a przynajmniej tak zrozumiałem przesłanie tego spotkania. Jak widać, wykazałem się naiwnością!

 

Szanowna „Gazeto Polska”,

bardzo często nie zgadzałem się z treścią Waszego przekazu, jednakże bardzo szanowałem Wasze zaangażowanie w polskie sprawy publiczne. To był okres, kiedy Wasze środowisko było otwarte na polemikę, debatę i kulturalną rozmowę. To był czas, w którym Wasze środowisko proponowało alternatywne i konstruktywne rozwiązania dla kraju nad Wisłą i jego obywateli. Wówczas byliście środowiskiem opozycyjnym wobec rządzącej Platformy Obywatelskiej i jej liderów.

Jednak Wasza postawa ewoluowała w bardzo niebezpiecznym kierunku. Albowiem Wasze dzisiejsze działania już nie są nastawione na opozycję czy choćby na polemikę z politycznym obozem rządzącym w Polsce. Wasze dzisiejsze działania to akt bezpardonowej wojny z premierem, prezydentem i wszystkimi tymi, którzy nie podzielają Waszego zdania, Waszych poglądów  i nie popierają prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.

Demokratyczne państwo prawa i jego przestrzeń publiczna kierują się pewnymi standardami, które winny obowiązywać w debacie publicznej. Niegdyś szanowaliście te standardy. Obecnie Wasza retoryka - przepełniona agresją i nienawiścią - coraz mniej przypomina dyskurs stosowany przez podmioty, biorące udział w standardowej politycznej debacie, której reguły są przecież ustanowione nie tylko przez normy etyczne i zasady kultury, ale również przez literę prawa. Wasz polityczny dyskurs dalece jednak odbiega od wszelkiego rodzaju norm etycznych, kulturalnych i prawnych. Albowiem systematyczne obrażanie prezydenta i premiera jest niezgodne z literą prawa, co już przecież zauważył śp. prezydent Lech Kaczyński. Przypominam, iż swego czasu zostały podjęte prawne kroki w stosunku do bezdomnego pana Huberta, który obraził prezydenta Kaczyńskiego. Wówczas zgadzaliście się z tą decyzją. Dzisiaj, jak widać, zmieniliście zdanie, a prezydent Bronisław Komorowski znajduje się pod ciągłym ostrzałem, ostrzałem Waszej agresywnej retoryki i Waszych inwektyw i oskarżeń, których mu nie szczędzicie.

Osobiście stałem się przedmiotem inwektyw ze strony człowieka bliskiego Waszemu środowisku. Mariusz Pilis, reżyser filmu „List z Polski”, który przecież „Gazeta Polska” promowała, nazwał mnie „szmaciarzem”, „gnidą” i „kanalią”. Swoją wypowiedź na mój temat zakończył słowami „ChCWD złamasie”. Zainteresowanych tym tematem zapraszam do skorzystania z poniższego linku:

 

http://www.zbigniewstefanik.salon24.pl/525275,jestem-szmaciarzem-i-gnida-twierdzi-mariusz-pilis

Po tym zdarzeniu napisałem do Was e-mail, by poinformować Waszą „Gazetę” o zachowaniu pana Pilisa wobec mojej osoby. Informację tę przesłałem 5 sierpnia bieżącego roku do pana redaktora Jana Pospieszalskiego, do pana Ryszarda Kapuścińskiego i innych współpracowników Waszej „Gazety”. Do tego momentu nikt z Waszej „Gazety” nie odpisał mi na tę wiadomość.

 

Myślałem, że będziecie zainteresowani niekonwencjonalnymi poczynaniami reżysera, który jest Wam bliski. Czyż pan Pilis nie organizował w Paryżu pokazu swojego filmu „List z Polski”, we współpracy i w asyście przedstawicieli „Gazety Polskiej”? Czy zarzucicie mi kłamstwo? Czy w odpowiedzi stwierdzicie, że nigdy nie byliście poinformowani o tym, jak pan reżyser Mariusz Pilis był łaskaw mnie obrazić (i to kilkukrotnie)? Czy Wasze milczenie oznacza, że - w Waszej ocenie - inwektywy są dopuszczalnym elementem polemiki? Czy Wasze milczenie jest wyrazem akceptacji stosowania najbrutalniejszych inwektyw w sporze z oponentami? Czy uznajecie, że cel uświęca środki? Czy Wasza bezmierna chęć obalenia rządów Donalda Tuska i odsunięcia od władzy Platformy Obywatelskiej, może usprawiedliwić każde działanie, nawet te nieetyczne, że o kulturze osobistej już nawet nie wspomnę?

Szanowna „Gazeto Polska”,

czy jest dla Was w ogóle cos świętego, czego nie bylibyście w stanie złożyć w ofierze w imię Waszej wojny z partią rządzącą? Czy są jakieś granice, których w Waszej walce z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Bronisławem Komorowskim nie bylibyście w stanie przekroczyć?

Szanowałem Wasze środowisko i jego przedstawicieli. A dzisiaj jestem zaszokowany i przerażony Waszymi działaniami!

Kiedy wydaje mi się, że już niczym mnie nie zaskoczycie to okazuje się, że jest inaczej. W wysłanej  siódmego września bieżącego roku korespondencji e-mailowej, przedstawiciele Klubów „Gazety Polskiej” przesyłają do swoich członków i sympatyków następujący apel: „odbierzmy tym zaprzańcom Polskę!”

Kim są ci zaprzańcy? Partia rządząca? Premier i prezydent? A może wszyscy, którzy się z Wami nie zgadzają? A może wszyscy, którzy nie należą do PiS-u, nie czytają „Gazety Polskiej” i nie są członkami jej klubów?

Szanowna „Gazeto Polska”!

Szanowne Kluby „Gazety Polskiej”!

Czego Wy tak naprawdę chcecie? Skąd w Was tyle agresji? Skąd w Was tyle nienawiści? Skąd w Was tyle pogardy dla wszystkich, którzy się z Wami nie zgadzają? Skąd w Was tyle nietolerancji dla wszystkich, którzy Was nie popierają, albo po prostu myślą inaczej niż Wy? Czyż Najjaśniejsza Rzeczypospolita Polska tak mało dla Was znaczy? Czy obywatele RP tak mało dla Was znaczą? Czy koncepcja IV RP zakłada w ogóle poszanowanie dla podstawowych praw człowieka i obywatela, czy może to prawo zostanie zastąpione regułami panującymi w państwach autorytarnych? Dlaczego tak gardzicie demokracją? Dlaczego nie szanujecie demokratycznego państwa prawa, które jest największą zdobyczą w najnowszej historii Polski? Dlaczego nie szanujecie przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej? Czy Waszym zdaniem Wasze ambicje są ważniejsze od wewnętrznej stabilności kraju nad Wisłą, od której jest uzależniony jego gospodarczy rozwój?

Szanowna „Gazeto Polska”, Szanowne Kluby „Gazety Polskiej”,

o co Wam tak naprawdę chodzi?

 

 

P.S. Szanowni przedstawiciele „Gazety Polskiej”, mam szczerą nadzieję, że zdobędziecie się na odwagę, by odpisać na mój list otwarty i odpowiedzieć mi na pytania w nim zawarte.

 

 

* * *

 

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

 

                                                                                                                                                               

 

                                                                                  

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka