Jest ich trzech, w każdym z nich inna krew, jednak jeden przyświecał im cel: wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Pierwszy już od dzieciństwa interesował się lotnictwem, a nawet sklejał modele samolotów! Dzięki swojej ogromnej wiedzy o lotnictwie (posiadł ją właśnie dzięki tworzeniu od podstaw miniaturowych samolocików) ustalił, że skrzydło Tupolewa nie mogło oddzielić się od kokpitu wskutek uderzenia w brzozę.
Drugi widział niegdyś wybuch w… szopie. Od tego momentu zamachy bombowe, a także ich skutki, nie mają już przed nim żadnych tajemnic. Wykorzystując swoje imponujące i rzadko spotykane doświadczenie (no przecież mało kto miał możliwość obserwować eksplozję w szopie) ustalił, że na pokładzie samolotu prezydenckiego nastąpił wybuch, a być może nawet kilka wybuchów...
Trzeci jest za to nieprawdopodobnie spostrzegawczy. Choć był tylko zwykłym pasażerem podróżującym statkami powietrznymi to za każdym razem bacznie obserwował skrzydła samolotów. Dzięki swym zainteresowaniom doszedł do takiej biegłości w ocenie anatomii skrzydeł statków powietrznych, że potrafi dostrzec nawet najmniejszy szczegół i najdrobniejszą nieprawidłowość. To właśnie on ustalił, że skrzydło prezydenckiego Tupolewa oderwało się jeszcze przed zderzeniem z brzozą.
I tak dalej, i tak dalej...
Jeśli wierzyć słowom rzecznika Prokuratury Wojskowej Marcina Maksjana to można odnieść wrażenie, że eksperci zespołu parlamentarnego dowodzonego przez Antoniego Macierewicza zostali podczas przesłuchania „znokautowani” przez śledczych.
Eksperci Macierewicza – delikatnie mówiąc – nie palili się do spotkania z prokuratorami wojskowymi. W końcu stanęli z nimi oko w oko, ale nie przedstawili absolutnie żadnych dowodów potwierdzających wnioski, które wcześniej firmowali swoimi nazwiskami. O materiałach sporządzonych przez – nie bójmy się tego sformułowania – tzw. ekspertów, które w swoim raporcie wykorzystał Antoni Macierewicz, prokuratorzy mogą jedynie pomarzyć. Albowiem panowie eksperci nie zdecydowali się nimi podzielić ze śledczymi.
Taką właśnie informacje podaje „Gazeta Wyborcza”. Mogą Państwo zapoznać się z całym artykułem autorstwa Agnieszki Kublik, który poświęcony jest tej kwestii, korzystając z poniższego linku:
http://www.wyborcza.pl/1,75478,14617664,Jak_eksperci_Macierewicza_skompromitowali_sie_w_prokuraturze.html
Jeśli odłożymy na bok kuszące i bardzo wygodne stwierdzenie, że ów tekst jest perfidną manipulacją to należy zadać sobie w tym miejscu następujące pytania: z czym mamy tak naprawdę do czynienia? Czy to farsa? Niesmaczny żart? A może świadoma manipulacja, której dopuszcza się smoleński lud, wraz ze swoimi ekspertami, swoimi mediami i filmowymi reżyserami?
Od trzech lat zespół Antoniego Macierewicza bada przyczyny katastrofy smoleńskiej w specyficzny, niepowtarzalny i niezwykle oryginalny sposób. Od dłuższego czasu słyszymy ze strony Antoniego Macierewicza i przedstawicieli jego zespołu, że w Smoleńsku był zamach. Od trzech lat powstają tzw. filmy dokumentalne, które insynuują, że prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński i pozostali pasażerowie samolotu zostali zamordowani.
Owe dokumenty stanowią już jakby osobny gatunek pośród polskich produkcji filmowych. Pierwszym filmem w tej kategorii był „List z Polski” pana Mariusza Pilisa. Zakończenie tego filmu jest aż nadto wymowne. Pan Reżyser kończy swe dzieło pewnym amatorskim filmikiem (twierdzi, że otrzymał go drogą elektroniczną od anonimowego nadawcy), który pokazuje, iż nad Smoleńskiem została rozpylona sztuczna mgła. Informację o sposobie w jaki ten wybitny reżyser uzyskał ów filmik należy bezsprzecznie uznać za prawdziwą. Wszak tak znamienity twórca, którego nieprzeciętna kultura osobista jest powszechnie znana nie mógłby posunąć się do kłamstwa
Pan Pilis nie podał żadnych szczegółów, które pozwalałyby na poznanie źródła tego filmiku. Po prostu zakończył swoje dzieło tą anonimową produkcją. Nie wiadomo o niej nic. Majstersztyk insynuacji? A może mistrzowski sposób manipulacji? Nie, na szczęście pan Pilis jest prawdziwym gentelmanem, a ci – jak wiadomo – nie posunęli by się do takich metod…
Obserwując dalszy przebieg wydarzeń można uznać, iż film Mariusza Pilisa „List z Polski” zainicjował przekaz smoleńskiej retoryki na dużym i małym ekranie. Albowiem po „Liście z Polski” pojawiły się kolejne filmy traktujące o smoleńskiej tragedii, które sugerowały, iż doszło do zamachu na prezydencki samolot: „Mgła”, „10-04-10”, „Pogarda”, i w końcu „Anatomia upadku”.
Wydano również wiele książek poświęconych katastrofie smoleńskiej, których główna teza była jednoznaczna: zamach! Część z nich jedno z wydawnictw publikuje w ramach serii „Biblioteka smoleńska”.
Narracja o Smoleńsku nieustannie rozwija swoje skrzydła, ujawniane są coraz bardziej kontrowersyjne informacje. Przykładowo w trzecią rocznicę tragicznego wydarzenia można było usłyszeć, iż kilka osób przeżyło tę katastrofę. Jednak już kilka dni później zrobiło się na ten temat dziwnie cicho.
O co w tym wszystkim chodzi? O co w tej sprawie tak naprawdę chodzi?
Katastrofa smoleńska była dla mnie prawdziwą tragedią, z której długo nie byłem w stanie się otrząsnąć! Przecież tego dnia zginęła bardzo liczna grupa polskich elit politycznych. To był dla mnie szok! Ogromny szok!
Bardzo zależy mi na tym, by poznać wszystkie szczegóły dotyczące tej katastrofy, ponieważ uważam, że – tak jak każdy obywatel RP - mam do tego prawo. Jednak odnoszę wrażenie, że jestem ofiarą gigantycznej manipulacji zorganizowanej przez liderów ludu smoleńskiego i beneficjentów narracji o smoleńskim zamachu. Odnoszę także wrażenie, że narracja o smoleńskim zamachu ma spełnić dwie role, z czego jedna jest ekonomiczna, a druga - polityczna.
Czy teoria smoleńskiego zamachu nie umożliwiła zbudowanie gigantycznego imperium medialnego gazecie, która przed katastrofą smoleńska była medium raczej niszowym? Czy teoria o smoleńskim zamachu nie spowodowała, że niektórzy twórcy filmowi, którzy przed katastrofą smoleńską – najdelikatniej rzecz ujmując – nie należeli do pierwszego szeregu reżyserów, otrzymali wręcz niesamowitą promocję?
Odnoszę wrażenie, że na tej tragedii został zbudowany polityczny kapitał, który właśnie dzięki smoleńskiej narracji ma doprowadzić obóz polityczny Czwartej RP do objęcia władzy w kraju nad Wisłą. Wszak opowieść o smoleńskim zamachu stanowi dla tego obozu mit założycielski. Mit ten nie tylko nadaje mu rację bytu, ale także będzie legitymizował jego działalność po ewentualnym wyborczym zwycięstwie.
Odnoszę wrażenie, że jestem przedmiotem manipulacji i nie podoba mi się to. Nie podoba mi się to!
Teoria o smoleńskim zamachu rozwija swoje skrzydła. Powstają nowe filmy dokumentalne i kolejne książki. Ktoś te filmy obejrzy, ktoś też te książki przeczyta. Z całą pewnością ktoś też na tym zarobi. Zarobi i to niemało. Ktoś też skorzysta na tym w wymiarze politycznym. Odnoszę takie smutne wrażenie, że właśnie o to w całej tej sprawie chodzi i napawa mnie to wielkim smutkiem.
Narracja smoleńska zajmuje wiele miejsca w polskiej przestrzeni publicznej. Jednak słowa rzecznika prokuratury, które można przeczytać w „Gazecie Wyborczej” stawiają smoleńska narrację w nowym świetle. Albowiem, jeśli rewelacje dotyczące ekspertów Macierewicza, które opublikowała „Gazeta Wyborcza” zostaną ostatecznie potwierdzone to wówczas mielibyśmy do czynienia z ogromną manipulacją w kraju nad Wisłą. Z pewnością byłaby to największa manipulacja w najnowszej historii Polski, manipulacja o charakterze tragikomicznym. A Antoniemu Macierewiczowi nie pozostałoby wówczas nic innego, jak dopisanie ostatniego rozdziału do swojego raportu. Rozdziału, którego pierwsze zdanie byłoby następujące: „Sorry, z tym zamachem to my tak tylko żartowaliśmy!“.
Czy nadszedł już czas na ostatni rozdział smoleńskiej opowieści?
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.