zbigniewstefanik zbigniewstefanik
675
BLOG

Opowieść o smoleńskim zamachu… Rozdział ostatni?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 7

Jest ich trzech, w każdym z nich inna krew, jednak jeden przyświecał im cel: wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Pierwszy już od dzieciństwa interesował się lotnictwem, a nawet sklejał modele samolotów! Dzięki swojej ogromnej wiedzy o lotnictwie (posiadł ją właśnie dzięki tworzeniu od podstaw miniaturowych samolocików) ustalił, że skrzydło Tupolewa nie mogło oddzielić się od kokpitu wskutek uderzenia w brzozę.

Drugi widział niegdyś wybuch w… szopie. Od tego momentu zamachy bombowe, a także ich skutki, nie mają już przed nim żadnych tajemnic. Wykorzystując swoje imponujące i rzadko spotykane doświadczenie (no przecież mało kto miał możliwość obserwować eksplozję w szopie) ustalił, że na pokładzie samolotu prezydenckiego nastąpił wybuch, a być może nawet kilka wybuchów...

Trzeci jest za to nieprawdopodobnie spostrzegawczy. Choć był tylko zwykłym pasażerem podróżującym statkami powietrznymi to za każdym razem bacznie obserwował  skrzydła samolotów. Dzięki swym zainteresowaniom doszedł do takiej biegłości w ocenie anatomii skrzydeł statków powietrznych, że potrafi dostrzec nawet najmniejszy szczegół i najdrobniejszą nieprawidłowość. To właśnie on ustalił, że skrzydło prezydenckiego Tupolewa oderwało się jeszcze przed zderzeniem z brzozą.

I tak dalej, i tak dalej...

Jeśli wierzyć słowom rzecznika Prokuratury Wojskowej Marcina Maksjana to można odnieść wrażenie, że eksperci zespołu parlamentarnego dowodzonego przez Antoniego Macierewicza zostali podczas przesłuchania „znokautowani” przez śledczych.

Eksperci Macierewicza – delikatnie mówiąc – nie palili się do spotkania z prokuratorami wojskowymi. W końcu stanęli z nimi oko w oko, ale nie przedstawili absolutnie żadnych dowodów potwierdzających wnioski, które wcześniej firmowali swoimi nazwiskami. O materiałach sporządzonych przez – nie bójmy się tego sformułowania – tzw. ekspertów, które w swoim raporcie wykorzystał Antoni Macierewicz, prokuratorzy mogą jedynie pomarzyć. Albowiem panowie eksperci nie zdecydowali się nimi podzielić ze śledczymi.

Taką właśnie informacje podaje „Gazeta Wyborcza”. Mogą Państwo zapoznać się z całym artykułem autorstwa Agnieszki Kublik, który poświęcony jest tej kwestii, korzystając z poniższego linku:

 

http://www.wyborcza.pl/1,75478,14617664,Jak_eksperci_Macierewicza_skompromitowali_sie_w_prokuraturze.html

Jeśli odłożymy na bok kuszące i bardzo wygodne stwierdzenie, że ów tekst jest perfidną manipulacją to należy zadać sobie w tym miejscu następujące pytania: z czym mamy tak naprawdę do czynienia? Czy to farsa? Niesmaczny żart? A może świadoma manipulacja, której dopuszcza się smoleński lud, wraz ze swoimi ekspertami, swoimi mediami i filmowymi reżyserami?

Od trzech lat zespół Antoniego Macierewicza bada przyczyny katastrofy smoleńskiej w specyficzny, niepowtarzalny i niezwykle oryginalny sposób. Od dłuższego czasu słyszymy ze strony Antoniego Macierewicza i przedstawicieli jego zespołu, że w Smoleńsku był zamach. Od trzech lat powstają tzw. filmy dokumentalne, które insynuują, że prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński i pozostali pasażerowie samolotu zostali zamordowani.

Owe dokumenty stanowią już jakby osobny gatunek pośród polskich produkcji filmowych. Pierwszym filmem w tej kategorii był „List z Polski” pana Mariusza Pilisa. Zakończenie tego filmu jest aż nadto wymowne. Pan Reżyser kończy swe dzieło pewnym amatorskim filmikiem (twierdzi, że otrzymał go drogą elektroniczną od anonimowego nadawcy), który pokazuje, iż nad Smoleńskiem została rozpylona sztuczna mgła. Informację o sposobie w jaki ten wybitny reżyser uzyskał ów filmik należy bezsprzecznie uznać za prawdziwą. Wszak tak znamienity twórca, którego nieprzeciętna kultura osobista jest powszechnie znana nie mógłby posunąć się do kłamstwa

Pan Pilis nie podał żadnych szczegółów, które pozwalałyby na poznanie źródła tego filmiku. Po prostu zakończył swoje dzieło tą anonimową produkcją. Nie wiadomo o niej nic. Majstersztyk insynuacji? A może mistrzowski sposób manipulacji? Nie, na szczęście pan Pilis jest prawdziwym gentelmanem, a ci – jak wiadomo – nie posunęli by się do takich metod…

Obserwując dalszy przebieg wydarzeń można uznać, iż film Mariusza Pilisa „List z Polski” zainicjował przekaz smoleńskiej retoryki na dużym i małym ekranie. Albowiem po „Liście z Polski” pojawiły się kolejne filmy traktujące o smoleńskiej tragedii, które sugerowały, iż doszło do zamachu na prezydencki samolot: „Mgła”, „10-04-10”, „Pogarda”, i w końcu „Anatomia upadku”.

Wydano również wiele książek poświęconych katastrofie smoleńskiej, których główna teza była jednoznaczna: zamach! Część z nich jedno z wydawnictw publikuje w ramach serii „Biblioteka smoleńska”.

Narracja o Smoleńsku nieustannie rozwija swoje skrzydła, ujawniane są coraz bardziej kontrowersyjne informacje. Przykładowo w trzecią rocznicę tragicznego wydarzenia można było usłyszeć, iż kilka osób przeżyło tę katastrofę. Jednak już kilka dni później zrobiło się na ten temat dziwnie cicho.

O co w tym wszystkim chodzi? O co w tej sprawie tak naprawdę chodzi?

Katastrofa smoleńska była dla mnie prawdziwą tragedią, z której długo nie byłem w stanie się otrząsnąć!  Przecież tego dnia zginęła bardzo liczna grupa polskich elit politycznych. To był dla mnie szok! Ogromny szok!

Bardzo zależy mi na tym, by poznać wszystkie szczegóły dotyczące tej katastrofy, ponieważ uważam, że – tak jak każdy obywatel RP - mam do tego prawo. Jednak odnoszę wrażenie, że jestem ofiarą gigantycznej manipulacji zorganizowanej przez liderów ludu smoleńskiego i beneficjentów narracji o smoleńskim zamachu. Odnoszę także wrażenie, że narracja o smoleńskim zamachu ma spełnić dwie role, z czego jedna jest ekonomiczna, a druga - polityczna. 

Czy teoria smoleńskiego zamachu nie umożliwiła zbudowanie gigantycznego imperium medialnego gazecie, która przed katastrofą smoleńska była medium raczej niszowym? Czy teoria o smoleńskim zamachu nie spowodowała, że niektórzy twórcy filmowi, którzy  przed katastrofą smoleńską – najdelikatniej rzecz ujmując – nie należeli do pierwszego szeregu reżyserów, otrzymali wręcz niesamowitą promocję?

Odnoszę wrażenie, że na tej tragedii został zbudowany polityczny kapitał, który właśnie dzięki smoleńskiej narracji ma doprowadzić obóz polityczny Czwartej RP do objęcia władzy w kraju nad Wisłą. Wszak opowieść o smoleńskim zamachu stanowi dla tego obozu mit założycielski. Mit ten nie tylko nadaje mu rację bytu, ale także będzie legitymizował jego działalność po ewentualnym wyborczym zwycięstwie.

Odnoszę wrażenie, że jestem przedmiotem manipulacji i nie podoba mi się to. Nie podoba mi się to!

Teoria o smoleńskim zamachu rozwija swoje skrzydła. Powstają nowe filmy dokumentalne i kolejne książki. Ktoś te filmy obejrzy, ktoś też te książki przeczyta. Z całą pewnością ktoś też na tym zarobi. Zarobi i to niemało. Ktoś też skorzysta na tym w wymiarze politycznym. Odnoszę takie smutne wrażenie, że właśnie o to w całej tej sprawie chodzi i napawa mnie to wielkim smutkiem.

Narracja smoleńska zajmuje wiele miejsca w polskiej przestrzeni publicznej. Jednak słowa rzecznika prokuratury, które można przeczytać w „Gazecie Wyborczej” stawiają smoleńska narrację w nowym świetle. Albowiem, jeśli rewelacje dotyczące ekspertów Macierewicza, które opublikowała „Gazeta Wyborcza” zostaną ostatecznie potwierdzone  to wówczas mielibyśmy do czynienia z ogromną manipulacją w kraju nad Wisłą. Z pewnością byłaby to największa manipulacja w najnowszej historii Polski, manipulacja o charakterze tragikomicznym. A Antoniemu Macierewiczowi nie pozostałoby wówczas nic innego, jak dopisanie ostatniego rozdziału do swojego raportu. Rozdziału, którego pierwsze zdanie byłoby następujące: „Sorry, z tym zamachem to my tak tylko żartowaliśmy!“.

Czy nadszedł już czas na ostatni rozdział smoleńskiej opowieści?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka