zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1803
BLOG

Od tej dyskusji uciec nie sposób. O katastrofie smoleńskiej

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 12

W Polsce na nowo ożywiła się dyskusja o tragedii smoleńskiej. Otóż prokuratura poinformowała, że nie zostały znalezione żadne dowody, które mogłyby wskazywać na wybuch na pokładzie prezydenckiego Tupolewa. Tymczasem w czwartą rocznicę katastrofy smoleńskiej zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza podtrzymał swoją opinię, jakoby miało dojść do eksplozji w prezydenckim statku powietrznym.

Partia Prawo i Sprawiedliwość nakręciła spot, który - zdaniem jej przedstawicieli - miał upamiętnić tę tragedię i jej ofiary. Ojciec zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej posła Sebastiana Karpiniuka napisał list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym domaga się od prezesa PiS-u zaprzestania - jego zdaniem - wykorzystywania tragedii w Smoleńsku w « brutalnej walce politycznej ». Zdaniem Marka Karpiniuka, ojca tragicznie zmarłego posła, wykorzystywanie zdjęć wraku Tupolewa w spocie oznaczonym jako „materiał wyborczy” jest niedopuszczalne. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości twierdzą z kolei, iż pierwotnie ów spot nie miał mieć charakteru wyborczego. Jednakże Telewizja Publiczna poinformowała, iż spot nie zostanie wyemitowany bez naPiSu „materiał wyborczy”. A więc - zdaniem przedstawicieli tego ugrupowania - wobec tak postawionego warunku, partia Prawo i Sprawiedliwość nie miała wyboru. Aby spot został wyemitowany, PiS spełnił więc wymogi postawione przez nadawcę.

W Polsce pojawia się coraz więcej głosów, iż należy zakończyć dyskusję o smoleńskiej tragedii. Można spotkać się także z opinią, iż o katastrofie w Smoleńsku wiemy już wszystko; znamy zarówno jej wszystkie przyczyny, jak również jej przebieg.

Jednak trudno zgodzić się z tą opinią. Śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej trwa nadal. Prokuratura poinformowała, iż zamierza owe śledztwo zakończyć w 2015 roku. Czy tak się stanie? Można mieć co do tego uzasadnione wątpliwości, albowiem data zakończenia smoleńskiego dochodzenia była w przeszłości wielokrotnie przesuwana. A przecież wrak Tupolewa nadal znajduje się na terenie Federacji Rosyjskiej, podobnie zresztą jak czarne skrzynki ze statku powietrznego o numerze 101.

Dyskusja o przyczynach katastrofy smoleńskiej trwa i trudno sobie wyobrazić, aby raptem miała zostać przerwana. Albowiem o tragedii smoleńskiej można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że wiemy o niej wszystko. Wiele okoliczności nadal pozostaje niewyjaśnione.

Dyskusja o tragedii smoleńskiej trwa i nadal będzie trwała. Albowiem w głównym nurcie dyskusji wiele aspektów związanych z okolicznościami tej tragedii zostało pominiętych.

Główny temat debaty o tragedii smoleńskiej koncentruje się na wątku zamachu. Zwolennicy teorii o zamachu w Smoleńsku oraz przeciwnicy tej hipotezy próbują udowodnić swoje racje. A więc jedna strona tego sporu usiłuje udowodnić, że zamach był, a druga strona próbuje dowodzić, że zamachu nie było. Jednak wielkim błędem jest skoncentrowanie się jedynie na wątku zamachu czy jego braku w rozmowie o smoleńskiej tragedii. W taki oto sposób umykają bowiem kolejne kwestie związane ze smoleńską tragedią, wątki nie mniej istotne, a – być może -  wręcz istotniejsze.

W debacie o smoleńskiej tragedii zbyt mało uwagi poświęca się politycznemu kontekstowi, jaki wówczas panował w Polsce. Przypomnę, że trwała wtedy walka pomiędzy Pałacem Prezydenckim i Kancelarią Premiera. Trwała walka o to, kto decyduje w Polsce o kierunkach i priorytetach polskiej polityki zagranicznej. Wojna pomiędzy ówczesnym prezydentem i do dziś urzędującym premierem przybierała nierzadko charakter wojny totalnej. Jednak należy zauważyć, iż w sporze tym strona rządowa miała dość istotną przewagę nad prezydentem, przewagę o naturze logistycznej. To strona rządowa zarządzała (i nadal zarządza) środkami transportu. To strona rządowa miała (i nadal ma) decydujący wpływ na wydatki prezydenckiej kancelarii. Albowiem owe wydatki mogą być zredukowane przez rządzącą parlamentarną większość, z której strona rządowa się wywodzi. W sporze prezydent - premier strona rządowa była silniejsza przez wzgląd na posiadane przez nią środki i ze swojej przewagi nierzadko czyniła użytek. Działania strony rządowej szły w kierunku osłabiania ówczesnego prezydenta. Warto byłoby obszernie zbadać wyżej wymieniony wątek w dyskusji o przyczynach smoleńskiej tragedii.

Już w styczniu 2010 roku było wiadomo, że prezydent Lech Kaczyński uda się na obchody siedemdziesiątej rocznicy mordu oficerów polskich w Katyniu. Jednak jakiś czas później Kancelaria Premiera poinformowała, że urzędujący premier również zamierza udać się do Katynia, jednak kilka dni wcześniej - przed wyjazdem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Doszło więc do zdublowania wizyty prezydenckiej przez premiera. Co ciekawe, kiedy było już wiadomo, że do Katynia pojadą oddzielnie dwie delegacje, to istotna część massmediów apelowała do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego Kancelarii, aby nie dublowali wizyty premiera w Katyniu. A przecież to prezydent pierwszy ogłosił swoją decyzję o wyjeździe do Katynia, a nie premier. A więc kto postanowił zdublować czyją wizytę?

Wiele uczyniono, aby w politycznym i w medialnym przekazie wyjazdowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia nadać możliwie jak najniższą rangę. Próbowano nawet przekonać opinię publiczną, jakoby ów wyjazd prezydenta miał charakter prywatny. Tymczasem rozdzielenie rocznicowych wizyt do Katynia było elementem walki z prezydentem. Tego wątku również nie można pominąć w debacie o smoleńskiej tragedii. Albowiem trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś „bawił się ogniem” i między innymi z tego powodu doszło do katastrofy.

Spór o to, kto w Polsce decyduje o szeroko rozumianej polityce zagranicznej nadal jest nierozstrzygnięty. W obecnej sytuacji politycznej ów spór jest być może mało istotny. Jednak jeśli w Polsce dojdzie do kohabitacji pomiędzy premierem i prezydentem z innych obozów politycznych, to może ponownie rozpocząć się konflikt o leadership polskiej polityki zagranicznej. Czy walka o to kto gra w Polsce pierwsze skrzypce w polityce zagranicznej miała wpływ na tragiczne wydarzenia pod Smoleńskiem? Warto byłoby, aby debata o smoleńskiej tragedii uwzględniła to pytanie. 

Gdzie znajduje się granica nie do przekroczenia w politycznej walce pomiędzy dwoma obozami politycznymi, które wyłoniły rządzących Polską i najwyższych przedstawicieli Rzeczypospolitej? Czy polityczny konflikt pomiędzy rządzącymi może narazić na szwank interes państwa? Czy w konflikcie pomiędzy zmarłym prezydentem i do dziś urzędującym premierem brali udział gracze z zewnątrz? A jeśli tak, to czy ci zewnętrzni gracze nie rozegrali konfliktu prezydent - premier RP na swoją korzyść?

Te pytania powinny znajdować się w samym centrum debaty o katastrofie smoleńskiej i okolicznościach, w których do niej doszło.

Jakie standardy obowiązują w Polsce wobec mediów i środków masowego przekazu? Czy przedstawiciele, umownie nazywanej, czwartej władzy mogą otwarcie angażować się w bieżące konflikty polityczne, opowiadając się jednoznacznie po jednej ze stron? Mówiąc wprost: czy media mogą wszystko? Jaką rolę odegrały ośrodki medialne w konflikcie między ówczesnym prezydentem RP i urzędującym Prezesem Rady Ministrów? Czy medialny przekaz wpłynął na polityczny kontekst, w którym znajdywali się zarówno prezydent Lech Kaczyński, jak również jego współpracownicy oraz jego Kancelaria w momencie katastrofy smoleńskiej? Na te pytania również należałoby odpowiedzieć w ramach dyskusji o przyczynach tragedii w Smoleńsku, albowiem trudno nie zauważyć, iż przed katastrofą smoleńską mieliśmy w Polsce jeden przemysł pogardy i nienawiści, a teraz mamy już dwa...

Jakie konsekwencje i wnioski zostały wyciągnięte ze smoleńskiej tragedii? Kto zawiódł? Kto zawinił? Czy ktoś „bawił się ogniem”? Czy ta zabawa mogła doprowadzić do tragedii? Czy ta zabawa może być jedną z przyczyn tej katastrofy? Czego nauczyła odpowiedzialnych za przewóz przedstawicieli Polski katastrofa smoleńska? Czy nastąpiły jakieś zmiany w organizacji przelotów czy przejazdów naszych przedstawicieli? Czy zostały podwyższone standardy bezpieczeństwa w organizacji wizyt zagranicznych polskich przedstawicieli?

Oto pytania, na które powinny znaleźć się odpowiedzi w wyniku debaty o smoleńskiej tragedii.

Wreszcie dyskusja o tragicznych wydarzeniach pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 roku to również - a może przede wszystkim – dyskusja o stanie polskiego państwa, dyskusja o jakości jego instytucji i kompetencjach pracującego w tych instytucjach personelu. Państwo polskie zawiodło podczas organizacji przelotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia. Państwo polskie zawiodło w dniu katastrofy smoleńskiej. Państwowe instytucje RP zawiodły w momencie negocjacji ze stroną rosyjską, w wyniku czego została przyjęta nieodpowiednia podstawa prawna, mająca decydujący wpływ na późniejszy przebieg śledztwa nad przyczynami katastrofy smoleńskiej. Raport Tatiany Anodiny oraz nadal pozostający w Rosji wrak prezydenckiego Tupolewa (wraz z czarnymi skrzynkami), to tylko niektóre ze znacznie dłuższej listy negatywnych skutków zaakceptowania przez polską stronę niekorzystnej dla Polski podstawy prawnej regulującej relacje polsko-rosyjskie i uprawnienia obu stron przy prowadzeniu smoleńskiego śledztwa.

Instytucje państwowe zawiodły przy prowadzeniu dochodzenia w sprawie katastrofy w Smoleńsku. Owe śledztwo toczy się nadal, zaś jego przebieg nie jest satysfakcjonujący, albowiem raz na jakiś czas jest przesuwana data jego zakończenia. Co więcej, można odnieść wrażenie, iż w wyniku tego czteroletniego dochodzenia nie wiemy wiele więcej o przyczynach katastrofy smoleńskiej, niż wiedzieliśmy kilka dni po tej tragedii.

Wiele pytań dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej pozostaje bez odpowiedzi. Dlatego trudno oczekiwać, aby dyskusja o przyczynach tej tragedii zbliżała się do końca. Wiele aspektów związanych z tragedią w Smoleńsku nadal pozostaje niewyjaśnionych i nie została im poświęcona dostateczna uwaga. Dlatego też można odnieść wrażenie, iż debata o przyczynach katastrofy smoleńskiej dopiero się zaczyna albo dopiero się zacznie, kiedy nie tylko wątek zamachu czy jego braku, ale pozostałe wyżej wymienione okoliczności tej katastrofy zostaną rozpatrzone. W tym momencie trudno oczekiwać, aby rozmowa o tragedii w Smoleńsku została przerwana. Zbyt wiele nieprzebadanych (albo przebadanych z niewystarczającą uwagą) aspektów tej tragedii powoduje, iż od dyskusji o katastrofie smoleńskiej uciec nie sposób.

 

* * *

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

 

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka