zbigniewstefanik zbigniewstefanik
3241
BLOG

Koniec maskarady: powstrzymać Putina albo zginąć

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 48

 

 

 

Na Ukrainie już nie mamy do czynienia z « zielonymi ludzikami » i tym podobnymi. Rosja bowiem już w otwarty sposób prowadzi militarne działania na wschodniej Ukrainie. Regularne wojska rosyjskie zajęły Nowoazowsk i okoliczne miejscowości. Rosyjskie czołgi i inne pojazdy pancerne należące do regularnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, udzielają wsparcia tzw.  prorosyjskim separatystom, czyli żołnierzom rosyjskich sił specjalnych podległych GRU.

Władimir Putin i jego żołnierze otworzyli nowy front na Ukrainie. Można domniemywać, że Kremlowi chodzi o stworzenie i zabezpieczenie drogi lądowej, która miałaby połączyć Federację Rosyjską z zaanektowanym przez to państwo Krymem. Jednak być może to tylko pierwszy etap otwartej rosyjskiej inwazji na Ukrainę? Być może prawdziwym celem Władimira Putina, jego czołgów, jego piechoty i jego specnazowców jest Kijów? Nie zdziwiłoby mnie to.

Świat zachodni powinien uderzyć się w piersi. To tak naprawdę brak zdecydowanej reakcji Zachodu rozzuchwalił Władimira Putina. Zdaje się, że kremlowski drapieżnik ma wielki apetyt, a nie wolno zapominać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, co zresztą zdają się potwierdzać rosyjskie działania na Ukrainie, prowadzone od początku bieżącego roku.

Brak zdecydowanej reakcji świata zachodniego, kiedy Władimir Putin zaanektował Krym, zachęcił pretendującego do tytułu cara do kolejnych aneksji. Po Krymie Rosja Putina usiłowała zaanektować całą wschodnią Ukrainę. Kiedy żołnierze Putina siali spustoszenie w Kramatorsku, Doniecku czy Ługańsku, świat zachodni organizował konferencje pokojowe i rozmawiał z Rosją Putina o wstrzymaniu ognia. A co na to Rosja? Rosja, głosem swoich dyplomatów, wszystkiego się wypierała i usiłowała postawić się w roli bezstronnego rozjemcy, który « miał tylko chcieć przynieść wschodniej Ukrainie pokój i pomoc humanitarną ». A zachód udawał, że nic nie rozumie z tego, co dzieje się na wschodniej Ukrainie. Zachód udawał, że nie rozumie do czego dąży Władimir Putin.

Niemieckie interesy gospodarcze i umowy handlowe z Rosją okazały się dla Berlina ważniejsze od zastopowania kremlowskiego drapieżnika. Francja zaś zastanawiała się jak by tu w sprawie ukraińskiej zrobić coś, tak, żeby jednocześnie w tej sprawie nie robić nic. Wszak dla Francji Rosja Putina to dobry klient na francuską broń. A po utracie kontraktów zbrojeniowych z Brazylią, francuski sektor zbrojeniowy musiał sobie znaleźć inne rynki zbytu. A więc dlaczego nie sprzedawać broni Rosji? « Taki sam klient, jak każdy inny, a dodatkowo wypłacalny, no a być może w przyszłości coś jeszcze zamówi? »... 

Unia Europejska, żeby zachować twarz, wprowadziła sankcje gospodarcze wobec Rosji Putina, a także najbliższego otoczenia rosyjskiego prezydenta. Dodatkowo od rozmów o Ukrainie została odsunięta Polska, ponieważ właśnie tego oczekiwał Kreml. W zachodniej Europie zignorowano polskie ostrzeżenia na temat tego, co może zrobić Władimir Putin i jak może potoczyć się sytuacja na Ukrainie; kraju, który przecież od początku bieżącego roku ciągle nękany jest przez Federację Rosyjską.

Jakie rezultaty przyniosły działania świata zachodniego, które miały powstrzymać rozlew krwi na Ukrainie i ostudzić ambicje Putina? Otóż Ukraina walczy w osamotnieniu z rosyjskim agresorem i ponosi ciężkie straty w ludziach, jak również straty materialne. Dodatkowo rozpoczęła się otwarta inwazja rosyjska na Ukrainę. W chwili obecnej rosyjskie czołgi w Donbasie (należące przecież do regularnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej) wysyłają w świat komunikat o następującej treści: koniec maskarady!

Gospodarcze sankcje, jakie nałożył świat zachodni na Rosję, nie powstrzymały Kremla od prowadzenia działań militarnych na Ukrainie. Zdaje się, że Rosja Putina niespecjalnie przejmuje się sankcjami nałożonymi przez Zachód. A wiele wskazuje na to, że Władimir Putin i jego otoczenie wliczyli sobie zachodnie sankcje gospodarcze w koszta związane z aneksją Ukrainy…

Nie mamy do czynienia z wewnętrznym konfliktem ukraińsko-ukraińskim, tylko z regularną wojną rosyjsko-ukraińską. Mamy do czynienia z niczym nieuzasadnioną i niesprowokowaną rosyjską napaścią na Ukrainę. A zdaje się, że Rosja już nawet nie zamierza ukrywać swoich agresywnych zamiarów, skoro to regularna armia prowadzi działania militarne w Donbasie, w Nowoazowsku i okolicach. To wszystko już wiemy i to bez cienia wątpliwości. Pytanie jednak brzmi: co z tą wiedzą zrobimy? Co z tą wiedzą zrobi NATO? Co z tą wiedzą zrobi Unia Europejska?

Nadchodzący szczyt NATO, który ma odbyć się na początku września bieżącego roku w Walii, może okazać się kluczowy. Albowiem po tym szczycie będzie wiadomo czy struktury paktu militarnego NATO są w stanie zapewnić bezpieczeństwo jej członkom, czyli państwom członkowskim, jak również ich obywatelom. Po tym szczycie będzie wiadomo, czy ów pakt i jego struktury są w stanie skutecznie wpływać na wydarzenia na świecie i ich rozwój. W tym momencie to Władimir Putin dyktuje reguły gry Zachodowi i społeczności międzynarodowej. Wszak to Kreml utrzymuje inicjatywę i nadaje ton rozwojowi sytuacji na Ukrainie. Zaś świat zachodni zdaje się być absolutnie bezsilny i nie potrafi zrobić niczego, co mogłoby zmienić bieg zdarzeń na szeroko pojętym Wschodzie.

Na walijskim szczycie NATO powinny zapaść następujące decyzje:

1. Rosja Putina zdążyła już pogwałcić wszystkie paragrafy i zapisy umowy ramowej współpracy NATO-Rosja. Tak więc przedstawiciele i przywódcy paktu militarnego NATO powinny uznać ten fakt za sytuację, za którą odpowiedzialny jest Kreml i - co za tym idzie - uznać umowę ramową NATO-Rosja za nieaktualną. Wszak Rosja już nie jest partnerem NATO i jego państw członkowskich, ale zagrożeniem dla państw członkowskich tego paktu i ich bezpieczeństwa. A więc o współpracy z Rosją nie może być dłużej mowy; a przynajmniej, nie może być mowy o takiej współpracy, dopóki Rosja nie zmieni swojego postępowania.

2. Przywódcy i przedstawiciele NATO muszą przyjąć do wiadomości, że Rosja jest realnym zagrożeniem dla pokoju na świecie i stabilności społeczności międzynarodowej. A więc plany obronne NATO muszą zostać uaktualnione. Musi powstać realny plan obronny w razie napaści Rosji na jakieś państwo członkowskie paktu.

3. Rosja pokazała skuteczność wojny dywersyjnej z udziałem « zielonego ludzika ». Scenariusz ukraiński może tak naprawdę powtórzyć się wszędzie. Przy czym najbardziej zagrożone są w tym momencie: Litwa, Łotwa, Estonia i Polska. W razie realizacji kolejnych planów aneksyjnych można być pewnym, że Rosja użyje « zielonego ludzika », jak również wszystkich elementów wojny dywersyjnej. Pakt militarny NATO musi być przygotowany na ewentualność wojny niekonwencjonalnej. Być może taktyka « zielonego ludzika » okaże się tak samo przełomową doktryną wojenną, jaką była niemiecka doktryna Blitzkriegu podczas II wojny światowej. Wówczas żadne państwo europejskie nie potrafiło obronić się przed niemieckim Blitzkriegem. Ktoś być może powie, że Wielka Brytania stanowi tutaj wyjątek. Jednak warto pamiętać, że  w wyniku zwycięskiej dla Brytyjczyków « bitwy o Anglię » do Blitzkriegu na terytorium Zjednoczonego Królestwa i na europejskim terytorium ówczesnego brytyjskiego imperium nie doszło.

Jak powstrzymać « zielonego ludzika »? Właśnie znalezienie odpowiedzi na to pytanie powinno stanowić jeden z priorytetów dla struktur NATO.

Ukraina została napadnięta przez Rosję i mamy do czynienia z otwartą wojną rosyjsko-ukraińską. Ukraina ma prawo do obrony swojego terytorium i do walki o zachowanie jego integralności. Dlatego na nadchodzącym szczycie NATO powinna zapaść decyzja o zbrojeniowym wsparciu dla Ukrainy. Państwa członkowskie NATO powinny dostarczać na Ukrainę uzbrojenie, jeśli zostaną o to poproszone przez Kijów. Przy czym powinno być to uzbrojenie najnowszej generacji, a nie zalegające od lat w magazynach przestarzałe pojazdy, jednostki broni krótkiej i długiej czy przestarzała, bądź wręcz przeterminowana amunicja. Dostarczane uzbrojenie powinno zapewnić Ukrainie realne możliwości obrony przed rosyjską agresją. Do tego niezbędny jest sprzęt najnowszej generacji. A przecież takiego sprzętu w państwach członkowskich NATO nie brakuje!

Unia Europejska również powinna zadbać, tak na serio, o swoje bezpieczeństwo. A zdaje sie, iż bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej już nie jest zapewnione. Urzędujący na Ukrainie premier Arsenij Jaceniuk informuje, że Rosja Putina zamierza wstrzymać tranzyt gazu do Europy przez Ukrainę. Być może to prawda, być może nie. Jednak Unia Europejska nie może sobie pozwolić na to, aby zlekceważyć to ostrzeżenie. Unia Europejska nie może sobie pozwolić na to, aby nie brać pod uwagę takiej możliwości. Dlatego konieczne jest jak najszybsze utworzenie europejskiej unii energetycznej. Albowiem nie chodzi już o to, kto ile zarobi czy kto kupi taniej lub drożej źródła energii. Chodzi tutaj o energetyczne bezpieczeństwo Wspólnoty Europejskiej. A od energetycznego bezpieczeństwa zależy w dużej mierze gospodarczy stan i gospodarcza wiarygodność państw członkowskich w UE.

Unia Europejska musi jak najszybciej uniezależnić się energetycznie od Rosji. Dlatego też kwestia podpisania ze Stanami Zjednoczonymi umowy o wolnym handlu UE-USA powinna stać się dla Unii Europejskiej priorytetem. Im szybciej uda się sfinalizować negocjacje i podpisać amerykańsko-europejskie Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP), tym szybciej Unia Europejska będzie mogła poczuć się bezpieczniejsza. Albowiem wówczas, po podpisaniu TTIP, to Amerykanie staną się jednym z głównych dostawców energii do Unii Europejskiej.

Można powstrzymać Władimira Putina. Można zapobiec kolejnym agresjom Kremla. Można zabezpieczyć się przed kolejnymi atakami kremlowskiego drapieżnika. Można całkowicie uniezależnić się od Rosji. Jednak aby tego wszystkiego dokonać, świat zachodni i jego przywódcy muszą sobie uświadomić, że Rosja już nie jest partnerem, ale zagrożeniem. Nie tylko islamiści stanowią zagrożenie dla stabilności i pokoju w społeczności międzynarodowej. Nie mniejszym zagrożeniem od perspektywy kalifatu i islamistów jest Rosja Putina, która - jak się zdaje - ma coraz większy apetyt, robi coraz większe i coraz częstsze kroki naprzód, dokonując przy tym kolejnych aneksji terytorialnych. Należy powiedzieć « STOP ». Świat zachodni musi powiedzieć Władimirowi Putinowi « STOP ». Pakt militarny NATO musi powiedzieć Rosji Putina « STOP ». Unia Europejska musi powiedzieć Kremlowi « STOP ».

Ale czy tak się stanie? Mam taką nadzieję. Albowiem w przeciwnym razie za pięćdziesiąt, sto czy dwieście lat, w odniesieniu do nas, naszych czasów i tego, co dzieje się aktualnie w relacjach świat zachodni - Rosja Putina, ktoś być może powie: « woleli hańbę od wojny, a mieli hańbę i wojnę ».

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka