zbigniewstefanik zbigniewstefanik
2092
BLOG

Rząd Tadeusza Mazowieckiego, czyli o czym należy pamiętać

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 25

12 września bieżącego roku w Sejmie RP upamiętniono 25. rocznicę powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego.

« Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma jednak ona wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania » - oto jedna z najbardziej znanych wypowiedzi premiera Tadeusza Mazowieckiego.

Jedni twierdzą, iż owa wypowiedź stanowiła wówczas dla Polski nowy początek. Inni zaś uznają, iż to stwierdzenie jest swojego rodzaju emblematem nie przeprowadzonej w naszym kraju dekomunizacji. Polska Rzeczpospolita Ludowa nigdy nie została rozliczona ze swoich niezliczonych zbrodni, których dokonała na polskich obywatelach. Komunistyczni zarządcy, którzy sprawowali władzę w Polsce w imieniu Moskwy, nie zostali rozliczeni ze swoich niezliczonych zbrodni. Ale czy jest to wina « grubej linii »?

12 września 1989 roku tzw. Sejm kontraktowy udzielił wotum zaufania rządowi Tadeusza Mazowieckiego. Premier Tadeusz Mazowiecki i jego rząd sprawowali władzę w Polsce ponad rok - od 12 września 1989 roku do 26 listopada 1990 roku.

Pomimo, iż od czasu urzędowania Tadeusza Mazowieckiego jako premiera dzieli nas ćwierć wieku, to nadal decyzje podjęte przez ówczesnego Prezesa Rady Ministrów i jego rząd budzą kontrowersje. W Polsce wciąż toczą się również spory o ocenę osoby Tadeusza Mazowieckiego. Przypominam, iż w dniu, kiedy odbywał się jego pogrzeb, nie wszyscy potrafili uszanować minutę ciszy upamiętniającą byłego polskiego premiera. Zdaje się, że często to przedstawiciele młodego pokolenia wyrażają się najbardziej krytycznie o Tadeuszu Mazowieckim i podjętych przez niego decyzjach. Zważywszy, iż wielu tych, którzy obecnie (nierzadko najgłośniej) wyrażają swoją dezaprobatę wobec samego Tadeusza Mazowieckiego i jego rządów w Polsce w tamtym czasie nie było na świecie, ich postawa może dziwić…

Kiedy podejmuje się ocenę decyzji premiera Mazowieckiego i jego rządu, to należy pamiętać o kontekście, jak również o wewnętrznych i zewnętrznych uwarunkowaniach w jakich przyszło sprawować władzę ówczesnemu Prezesowi Rady Ministrów i członkom powołanego przez niego gabinetu. W tym czasie Polska znajdowała się przecież w politycznym stanie przejściowym, czyli  pomiędzy komunistycznym totalitaryzmem a demokratycznym państwem prawa. Rząd Tadeusza Mazowieckiego dostał wotum zaufania od Sejmu kontraktowego, a ów Sejm został wybrany w wyniku półwolnych wyborów. W tamtym okresie szeroko pojęta strona „Solidarności” musiała więc liczyć się z tzw. „czynnikiem komunistycznym”, który nie tylko był nadal obecny w polskim życiu politycznym i publicznym, ale sprawował wówczas w Polsce realną władzę. Wojciech Jaruzelski był w tym czasie prezydentem Polski i nadal panował nad wojskiem. Zaś komunistyczni namiestnicy nadal mieli pieczę nad resortami siłowymi. Ponadto wciąż istniał Związek Sowiecki i w dalszym ciągu funkcjonował Układ Warszawski, a wojska sowieckie stacjonowały jeszcze na terytorium Polski. Tak więc rząd Tadeusza Mazowieckiego, poprzez uwarunkowania, których nie mógł zignorować, musiał akceptować… pewne kompromisy.

Warto również dodać, iż w rządzie Tadeusza Mazowieckiego znajdowali się członkowie obozu komunistycznego. To również było jednym z warunków, który umożliwił jego gabinetowi objęcie władzy w Polsce. A więc rząd Tadeusza Mazowieckiego był gabinetem szeroko pojętego kompromisu politycznego, ale również odzwierciedleniem faktycznej sytuacji politycznej, która wówczas panowała w naszym kraju. Przypominam, iż w tamtym czasie (z punktu widzenia politycznego i geopolitycznego) Polska znajdowała się w stanie przejściowym.

Należy również pamiętać o ówczesnych uwarunkowaniach zewnętrznych, których Tadeusz Mazowiecki nie mógł nie brać pod uwagę. Przypomnę, że w tamtym czasie świat zachodni został zaskoczony skutkami, które pierestrojka i głasnost Gorbaczowa przyniosły w tzw. bloku wschodnim. W 1989 roku na Zachodzie nie brano pod uwagę możliwości upadku sowieckiego imperium. Spodziewano się raczej jakiejś ewolucji w samym Związku Sowieckim, która ułatwi szeroko pojęty dialog Wschód - Zachód i doprowadzi do jakiejś bliżej nieokreślonej liberalizacji, zarówno w samym ZSRR, jak również w państwach ościennych tzw. Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG). Kiedy jednak w Polsce rozpoczął się proces daleko idących (jak na tamte czasy) zmian społeczno-politycznych, to świat zachodni okazał się nim zaskoczony. Dlaczego? Albowiem, po prostu, takiej sytuacji nie przewidział. Dodatkowo, na Zachodzie zaczęto bać się zmian, które dokonywały się w Polsce. Zachód obawiał się destabilizacji bloku wschodniego. Dlaczego? Albowiem przez czterdzieści cztery lata na świecie panował bipolarny układ sił, a przywódcy zachodniego świata nie mieli w tym czasie pomysłu na to, jak mogłaby stabilnie funkcjonować społeczność międzynarodowa przy ładzie wielobiegunowym. Mówiąc wprost, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja bały się geopolitycznej destabilizacji świata, w tym Europy. A więc rząd premiera Mazowieckiego musiał podejmować takie działania, które uspokoiłyby obawy zachodniego świata i które nie prowadziłyby do gwałtownej destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce, w państwach RWPG czy w Związku Sowieckim.

Już podczas urzędowania w Polsce rządu Tadeusza Mazowieckiego w Europie Środkowej i Wschodniej miał miejsce efekt domina. W krajach ościennych RWPG rozpoczęły się również polityczne przemiany; w końcu padł mur berliński, czyli tzw. żelazna kurtyna, która była zmaterializowaniem nie tylko zniewolenia przez sowietów całej środkowej i wschodniej Europy, ale również podziału pomiędzy szeroko rozumianym światem wschodnim i światem zachodnim. Po upadku muru berlińskiego sprawa zjednoczenia Niemiec stała się jedną z głównych kwestii absorbujących uwagę Francji i Wielkiej Brytanii. Francuzi i Brytyjczycy bali się bowiem powrotu na scenę europejską (militarnie, politycznie i gospodarczo potężnej, jak również – potencjalnie – agresywnej) potęgi niemieckiej, która mogłaby się ukonstytuować po zjednoczeniu tego kraju. Jednocześnie pojawiła się kwestia wschodniej granicy zjednoczonych Niemiec. Czy Bonn (czyli ówczesna stolica zachodnich Niemiec) będzie dążył do rewizji postanowień dotyczących wschodniej niemieckiej granicy po zjednoczeniu? To pytanie nie pozostawiało obojętnym ani Paryża, ani Londynu, a tym bardziej (przede wszystkim) Warszawy i samego Tadeusza Mazowieckiego, który wówczas odpowiadał za przyszłe losy Polski i jej obywateli.

Czego dokonał rząd Tadeusza Mazowieckiego? W największym uproszczeniu: gabinet Tadeusza Mazowieckiego położył fundamenty pod polskie demokratyczne państwo prawa i fundamenty pod gospodarkę wolnorynkową, poddaną regułom demokratycznego państwa prawa. Dodatkowo, rząd Tadeusza Mazowieckiego zapoczątkował tzw. normalizację stosunków polsko-niemieckich.

29 grudnia 1989 roku Sejm kontraktowy przyjął plan Balcerowicza, czyli pakiet ustaw ówczesnego ministra finansów i wicepremiera Leszka Balcerowicza. Ów pakiet zapoczątkował gospodarczą transformację w Polsce. Tego samego dnia, z inicjatywy rządu Tadeusza Mazowieckiego, kontraktowy Sejm RP przywrócił polskiemu państwu godło, na którym widnieje orzeł z koroną oraz zrezygnował z nazwy Polska Rzeczpospolita Ludowa, przywracając naszemu krajowi nazwę Rzeczpospolita Polska. 

To gabinet Tadeusza Mazowieckiego rozpoczął w Polsce decentralizację władz i proces reformy decentralizacyjnej polskiego państwa unitarnego. Przypomnę, że 27 maja 1990 roku odbyły się w Polsce pierwsze całkowicie wolne wybory samorządowe.

14 listopada 1990 roku, pomiędzy Polską i Republiką Federalną Niemiec, został podpisany traktat graniczny, który definitywnie doprowadził do wzajemnego uznania polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Tadeusz Mazowiecki był w Polsce pierwszym niekomunistycznym premierem po II wojnie światowej. Przyszło, zarówno Tadeuszowi Mazowieckiemu, jak i jego ministrom, sprawować władzę w niezwykle ciężkich warunkach, nacechowanych skomplikowanym wewnętrznym i zewnętrznym kontekstem. Nikt przecież przed rządem Tadeusza Mazowieckiego nie reformował gospodarki socjalistycznej, tym bardziej w sytuacji, w której owa gospodarka była de facto finansowym i ekonomicznym bankrutem. Nikt przed gabinetem Tadeusza Mazowieckiego nie przechodził z politycznego ustroju komunistycznej dyktatury do ustroju demokratycznego i to w warunkach, w których sam Tadeusz Mazowiecki musiał liczyć się z komunistycznym obciążeniem w postaci PZPR-owskich ministrów w rządzie, komunistycznego prezydenta i Kremla, który uważnie obserwował to, co działo się w Polsce. Każdy krok Tadeusza Mazowieckiego był przez Kreml obserwowany i analizowany z największą uwagą i starannością. Mówiąc wprost, Tadeusz Mazowiecki nie miał prawa do błędu i nie mógł sobie pozwolić na choćby jeden fałszywy krok, czy choćby jedno słowo za dużo. Albowiem jeden fałszywy krok, jedno nieopacznie wypowiedziane słowo mogło mieć dla Polski nieprzewidywalne, nieobliczalne w konsekwencjach skutki. Warto o tym pamiętać.

Tadeusz Mazowiecki sprawował władzę w Polsce w czasach nadzwyczajnych, w nadzwyczajnym kontekście politycznym i w nadzwyczajnie dynamicznej sytuacji geopolitycznej, zmieniającej się wokół Polski. To wszystko czyni z Tadeusza Mazowieckiego premiera nadzwyczajnego. Warto więc postawić pytanie: czy brutalna krytyka Tadeusza Mazowieckiego, z którą w Polsce nierzadko mamy do czynienia jest uzasadniona? 

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka