zbigniewstefanik zbigniewstefanik
2187
BLOG

Rosja ćwiczy, Rosja się zbroi. Czy mamy się czego obawiać?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 43

Rosja Putina ćwiczy na skalę niespotykaną od czasu upadku Związku Sowieckiego. Od września bieżącego roku rosyjska armia przeprowadza manewry porównywalne z manewrami wojskowymi Armii Czerwonej z epoki sowieckiej. Ostatnio manewry armii rosyjskiej jednocześnie miały miejsce na wschodnich połaciach kraju, jak również w europejskiej części Federacji Rosyjskiej. Ćwiczą między innymi: rosyjska flota morska, rosyjskie lotnictwo i rosyjskie siły pancerne. Rosja testuje także swój system rakietowy. Zdaje się więc, że militaryzacja Rosji doszła do skali niespotykanej od upadku Związku Sowieckiego.

 

 

Z informacji dostępnych w przestrzeni publicznej wynika, iż Rosja ma zamiar podnieść swoje wydatki na zbrojenia i to de facto od zaraz, bowiem od początku 2015 roku. W latach 2015-2017 wydatki na armię i jej modernizację mają stanowić jeden z najważniejszych priorytetów finansowych Federacji Rosyjskiej. Na potencjał militarny Rosja ma zamiar wydać 4 % swojego PKB. Dla porównania przypominam, iż na szeroko pojętą obronność Polska wydaje rocznie 1,90 % swojego PKB, co i tak, na tle innych państw Unii Europejskiej, stanowi istotny wysiłek finansowy na rzecz obronności.

Czy mamy się czego bać? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, zachęcam wszystkich Czytelników do zapoznania się z publikacją Ośrodka Studiów Wschodnich zatytułowaną „Rosyjskie przygotowania do wielkiej wojny?”, traktującą o wojskowych ćwiczeniach armii rosyjskiej i coraz bardziej postępującej militaryzacji Rosji Putina.

Z wyżej wymienioną publikacją możecie się Państwo zapoznać, korzystając z poniższego linku:

 

http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2014-09-24/rosyjskie-przygotowania-do-wielkiej-wojny

 

Rosja ćwiczy, Rosja się zbroi, Rosja się przygotowuje. Ale na co?

Tygodnik „Der Spiegel” informuje, iż istnieją bardzo poważne wątpliwości, co do możliwości realizacji postanowień szczytu NATO w Newport, dotyczących przedsięwzięć na rzecz wzmocnienia wschodniej flanki Paktu Północnoatlantyckiego i doprowadzenia Sojuszu do zdolności (jakby zaistniała taka konieczność) wdrożenia w życieobronnego "Planu Działań na Rzecz Gotowości". Mówiąc wprost, zdaje się, iż wielu wysokich przedstawicieli sił zbrojnych NATO (w tym amerykańscy wojskowi) wątpią, aby koncepcja tzw. natowskiej „szpicy” (pod względem skuteczności) mogła okazać się możliwa do zrealizowania.

„Szpica” NATO ma być tzw. siłą natychmiastowego reagowania. Owa „szpica” ma liczyć kilka tysięcy żołnierzy i planowana jest jako odpowiedź na rosyjskiego „zielonego ludzika”, czyli na działania militarne w ramach wojny niekonwencjonalnej i hybrydowej. W razie agresji „szpica” ma być w stanie skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom w przeciągu 48 godzin, gdziekolwiek taka agresja miałaby nastąpić. Jednak niemało przedstawicieli wojsk sojuszniczych NATO (w tym Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA generał Martin Dempsey) wyrażają wątpliwości, co do możliwości przeprowadzenia przez „szpicę” skutecznego kontrdziałania w przeciągu 48 godzin. Dempsey miał powiedzieć, iż aby to było możliwe, żołnierze „szpicy” musieliby spać w mundurach.

Ponadto pojawiają się informacje, jakoby stworzenie natowskiej „szpicy” napotykało na trudności finansowe i organizacyjne. Państwa Europy Zachodniej nie chcą bowiem zwiększać swoich wydatków na swą własną obronność i tym bardziej nie chcą zwiększać nakładów na obronę wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Tymczasem niemieckie ministerstwo obrony poinformowało, iż w tym momencie Republika Federalna Niemiec nie będzie w stanie w pełni zrealizować wszystkich postanowień szczytu Paktu Północnoatlantyckiego w Newport.

Zdaje się, że niemiecka Bundeswehra ma duże kłopoty z wywiązywaniem się ze swoich zobowiązań dotyczących wsparcia zbrojeniowego dla kurdyjskich bojowników, którzy prowadzą działania wojenne przeciwko dżihadystom z tzw. Państwa Islamskiego. Okazuje się bowiem, iż pod względem posiadania sprawnego sprzętu niemiecki potencjał militarny pozostawia wiele do życzenia... Awarie występują w niemieckim lotnictwie, co na obecną chwilę stanowczo obniża realne możliwości Bundeswehry w zaopatrywaniu kurdyjskich bojowników w sprzęt wojskowy i amunicję. Mówiąc wprost, Niemcy mają ogromne trudności z dostarczaniem sprzętu zbrojeniowego kurdyjskim bojownikom, ponieważ na obecną chwilę po prostu posiadają zbyt mało sprawnych samolotów transportowych, aby walczącym Kurdom dostarczać sprzęt zbrojeniowy w ustalonych w Newport ilościach.

Co do niemieckiej armii istnieją dwie rzeczywistości, a mianowicie ta na papierze i ta w praktyce. Obecnie widać jak na dłoni, że w ostatnich dwudziestu latach niemiecka Bundeswehra została zaniedbana, co teraz dało się we znaki...

Rosja się przygotowuje. Rosja ćwiczy. Rosja Putina się zbroi. A na Zachodzie? Na Zachodzie bez zmian...

Na chwilę obecną w Europie Zachodniej tylko dwa państwa posiadają skuteczny i dobrze rozwinięty potencjał obronny i militarny. Jest tutaj mowa o Francji, która nieustannie dba o modernizację swojej armii, jak również o wysoki poziom gotowości i pilnowanie możliwości obronnych pod kątem nowoczesnego i sprawnego sprzętu. A także, co równie ważne, nadzoruje wyszkolenie swoich żołnierzy, także pod względem doświadczenia zdobytego w walce. Z kolei Wielka Brytania również posiada nowoczesną, nieźle wyposażoną oraz dobrze wyszkoloną i doświadczoną armię. Jednak prócz Francji i Wielkiej Brytanii nie dostrzegam w Europie Zachodniej żadnego państwa, które - w razie potrzeby - byłoby w stanie skutecznie stawić militarny opór Rosji Putina.

Z kolei Stany Zjednoczone traktują bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego jako sprawę drugorzędną. Dla Amerykanów i dla amerykańskich sił zbrojnych priorytetem numer jeden jest walka z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego i z perspektywą utworzenia światowego kalifatu.

Szanowni Czytelnicy, nie jest moim zwyczajem kogokolwiek straszyć. Nie jest moim zwyczajem prezentować postawy paranoiczne. Jednak chyba należy spojrzeć prawdzie w oczy: mówienie o Rosji Putina w kontekście potencjalnego i całkiem realnego zagrożenia dla republik nadbałtyckich i Polski to nie jest paranoja i to nie jest science fiction, tylko obiektywna ocena bieżących posunięć Rosji Putina i rzetelne wyciąganie wniosków z tych poczynań.  

Rosja ćwiczy, Rosja się zbroi, Rosja się przygotowuje. W Rosji Putina militaryzacja postępuje potężnymi krokami. Rosyjska maszyna wojenna już się rozpędziła i trudno powiedzieć czy w tym momencie da się ją jeszcze na tyle powstrzymać, aby nie doszło do agresji na wschodnią flankę Sojuszu Północnoatlantyckiego. Być może Kreml okaże się zakładnikiem swojej własnej polityki zbrojeń i - aby utrzymać swoją wiarygodność, zarówno na świecie, jak również w Rosji - jego włodarze oraz rosyjska armia będą potrzebowali spektakularnego sukcesu. Co to oznacza? Czy Rosja będzie dążyła do przejęcia całej Ukrainy? A co nastąpi później? No właśnie, trudno powiedzieć co później i w którą stronę może pójść rosyjskie natarcie.

NATO ma logistyczne i finansowe problemy ze wzmocnieniem swojej wschodniej flanki. W Europie Zachodniej mamy tylko dwóch sojuszników, których potencjał militarny i obronny jest na wysokim poziomie. Jednakże nic nie gwarantuje republikom nadbałtyckim (czy Polsce), że w razie rosyjskiej agresji na te państwa Francja i Wielka Brytania zechciałyby udzielić militarnej pomocy Litwinom, Łotyszom, Estończykom czy nam - Polakom. Stany Zjednoczone poświęcają zaś całą swoją uwagę tzw. wojnie z terroryzmem i gospodarczej rywalizacji z Chinami. Dla Białego Domu pod rządami Baracka Obamy to nie Rosja Putina tylko Chiny stanowią gospodarcze, polityczne, a być może militarne zagrożenie. Oczy Białego Domu, oczy armii amerykańskiej nie są zwrócone w stronę Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Rumunii czy - ogólnie rzecz biorąc - wschodniej flanki NATO.

Czy jestem bajkopisarzem? Czy jestem paranoikiem? Nie! Szanowni Czytelnicy, mamy się czego bać. Drodzy Czytelnicy, mamy się czego obawiać!

Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, republiki nadbałtyckie i być może Polska. Śp. prezydent Lech Kaczyński przestrzegał nas przed takim scenariuszem. Na Gruzję i Ukrainę Rosja Putina już napadła. Co będzie dalej?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka