Francuskie obywatelstwo nie będzie odbierane tym, którzy dopuścili się aktów terrorystycznych. Urzędujący prezydent Francji François Hollande zrezygnował z reformy konstytucyjnej, która zakładała możliwość systematycznego pozbawiania francuskiego obywatelstwa osobom uznanym za winnych aktów terrorystycznych.
Po paryskich zamachach z 13 listopada ubiegłego roku, François Hollande zapowiedział, że od tego momentu francuskie państwo przyjmie twardy kurs przeciwko terroryzmowi, zamachowcom i ich zleceniodawcom. Systematyczne odbieranie obywatelstwa francuskiego terrorystom - to miał być symbol twardej postawy Pałacu Elizejskiego w wojnie z islamskim terroryzmem. Pod koniec ubiegłego roku, jak i na początku tego roku zdawało się, iż ta konstytucyjna reforma jest przesądzona, albowiem François Hollande znalazł w tej sprawie sojusznika w osobie byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkoziego. Od momentu ogłoszenia prezydenckiej inicjatywy dotyczącej reformy konstytucyjnej, projekt tej reformy był kilkukrotnie zmieniany.
Czy odbierać obywatelstwo francuskie tylko tym terrorystom, którzy mają podwójne obywatelstwo, czy też odbierać francuskie obywatelstwo każdemu, kto dopuścił się aktów terrorystycznych, nawet jeśli miałby on stać się bezpaństwowcem? Czy można odebrać obywatelstwo komuś, kto posiada tylko jedne obywatelstwo? Co miałoby stać się z takim bezpaństwowcem? Jaki miałby być jego status prawny? Te pytania stanowiły główną oś debaty wokół proponowanej przez Hollande’a i zaaprobowanej przez Sarkoziego reformy konstytucyjnej.
Po długim sporze ze swym obozem politycznym, urzędujący prezydent zdecydował się w końcu na projekt reformy konstytucyjnej, zakładający możliwość odbioru obywatelstwa francuskiego wszystkim uznanym za winnych aktów terrorystycznych i to bez względu na to, czy mają oni, czy nie podwójne obywatelstwo. Ten projekt również spotkał się z aprobatą Nicolasa Sarkoziego, obecnie przewodniczącego opozycyjnej partii Republikanie.
W lutym bieżącego roku izba niższa francuskiego parlamentu przyjęła projekt reformy konstytucyjnej w kształcie proponowanym przez Hollande’a. Jednak senat postąpił inaczej. Wielu senatorów republikańskich nie posłuchało wspierającego François Hollande’a Nicolasa Sarkoziego i przyjęło punkt widzenia partyjnego konkurenta byłego prezydenta - François Fillona. Za namową byłego premiera francuskiego Françoisa Fillona, cześć senatorów postanowiło wprowadzić do projektu reformy konstytucyjnej Hollande’a poprawkę zakładającą, że będzie można odebrać francuskie obywatelstwo tylko tym terrorystom, którzy mają podwójne obywatelstwo. Senat przyjął poprawkę Fillonistów, co doprowadziło do braku wspólnego stanowiska niższej i wyższej izby parlamentu, co do kształtu reformy konstytucyjnej, a po przyjęciu wyżej wymienionej poprawki przez senat, Nicolas Sarkozy swe poparcie dla projektu Hollande’a wycofał, udzielając jednocześnie pełnego poparcia dla senackiej poprawki i tych, którzy byli jej autorami.
Nie będzie więc reformy francuskiej konstytucji; reformy, która miała umożliwić francuskiemu państwu i jego instytucjom odbieranie terrorystom francuskiego obywatelstwa. Dlaczego projekt ten upadł? Przyczyny są następujące.
Po pierwsze, zarówno w rządzącym obozie politycznym François Hollande’a, jak i w opozycyjnym obozie politycznym Nicolasa Sarkoziego, trwa obecnie walka o przywództwo i o nominację na kandydata w wyborach prezydenckich, które mają odbyć się za nieco ponad rok. Dobijając politycznego dealu w sprawie reformy konstytucyjnej, François Hollande i Nicolas Sarkozy chcieli potwierdzić swój leadership nad swymi politycznymi obozami. Dodatkowo, jak można się domyślać, zarówno François Hollande, jak i Nicolas Sarkozy chcieli powtórki z poprzednich wyborów prezydenckich: pojedynku Hollande versus Sarkozy. Jednak zdaje się, że ich obozy polityczne chciały czegoś innego, a ich konkurenci zaczęli podejmować polityczne działania (działania za wszelką cenę, ani przez moment nie zważając na ich społeczne koszty) tak, aby nie znaleźć się na politycznym aucie.
Konkurenci polityczni urzędującego i byłego prezydenta uniemożliwili konstytucyjną reformę po to, aby udaremnić potwierdzenie leadershipu François Hollande’a i Nicolasa Sarkoziego w swych obozach politycznych i na francuskiej scenie politycznej. Oto jedna z głównych przyczyn, która tłumaczy upadek projektu reformy konstytucyjnej François Hollande’a.
Po drugie, możliwość odbioru obywatelstwa francuskiego islamskim terrorystom; potencjalna możliwość pozbawienia obywatelstwa francuskiego muzułmanów to polityczny projekt niepoprawny… bardzo niepoprawny politycznie. Zarówno politycy Partii Socjalistycznej, jak i politycy ugrupowania Republikanie mieli i nadal mają tego świadomość. Zagłosowanie za projektem reformy konstytucyjnej Hollande’a to, z punktu widzenia politycznego, nad Sekwaną bardzo ryzykowny krok. Czy można liczyć na reelekcję we Francji, kiedy przyjmuje się postawę politycznie niepoprawną? Czy można zagłosować za projektem politycznie niepoprawnym, kiedy co najmniej kilkadziesiąt procent wyborców to muzułmanie? Trudno wyobrazić sobie, aby politycy Partii Socjalistycznej i Republikanów nie mieli tych pytań na uwadze, kiedy to trwała polityczna i społeczna debata o reformie konstytucyjnej François Hollande’a…
François Hollande zrezygnował z reformy konstytucyjnej umożliwiającej odbieranie francuskiego obywatelstwa terrorystom i czyniąc to, poniósł jednocześnie dwie klęski.
Po pierwsze, Holland nie udowodnił, że jest prezydentem twardym i zdecydowanym, albowiem jego projekt w równym stopniu, jak w walce z islamskim terroryzmem, miał być instrumentem w batalii z szeroko pojętą antysystemowością we Francji. Urzędujący prezydent chciał przedstawić atrakcyjną polityczną (wyborczą) ofertę dla elektoratu Frontu Narodowego i innych ugrupowań uznawanych we Francji za antysystemowe. „Oni obiecują, a ja działam. O nich świadczą deklaracje, a o mnie konkretne czyny” - taki komunikat chciał przesłać do obywateli Francji urzędujący prezydent, jednak uzyskał on efekt odwrotny. Upadek jego projektu reformy konstytucyjnej, przez większość obywateli Francji i francuskich wyborców, może zostać odczytany jako dowód słabości François Hollande’a, który nie jest w stanie przeforsować swoich politycznych inicjatyw i który już nie posiada politycznego leadershipu w swoim obozie politycznym, skoro wielu polityków Partii Socjalistycznej w debacie o reformie konstytucyjnej otwarcie i publicznie wystąpiło przeciwko niemu.
Po drugie, François Hollande w wojnie z terroryzmem i islamistami okazał bardzo daleko idącą słabość; słabość, która może zostać odebrana przez islamistów jako zachęta do kolejnych i być może przeprowadzonych na większą niż dotychczas skalę zamachów terrorystycznych. Zdecydowana większość Francuzów oczekiwała od swojego prezydenta, że ten podejmie zdecydowane kroki wymierzone w terrorystów i islamistów; kroki skuteczne i jednoznaczne, świadczące o tym, że głowa państwa potrafi przezwyciężyć zjawisko politycznej poprawności i doraźne, partykularne polityczne interesy. Tak się jednak nie stało. Urzędujący prezydent okazał się bowiem niezdolny do przejścia od deklaracji do czynów; okazał się on niezdolny do odejścia od teoretycznej walki z islamistami i z islamskim terroryzmem.
Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy i obecny przewodniczący partii Republikanie - on również jest przegranym upadku projektu reformy konstytucyjnej François Hollande’a, albowiem jego partia nie dotrzymała politycznego porozumienia, jakie w tej sprawie Sarkozy zawarł z Hollandem. Warto więc postawić pytanie, czy Nicolas Sarkozy nie jest przywódcą swojego obozu politycznego tylko teoretycznie?
Francja zrobiła potężny krok do tyłu w walce z terroryzmem i islamistami. Możliwość odbierania obywatelstwa francuskiego zapewne nie byłaby jedynym koniecznym krokiem w walce z islamistami. Jednak możliwość pozbawiania obywatelstwa francuskiego tych wszystkich, którzy dopuściliby się na terytorium Francji aktów terroru byłaby dowodem na to, że terrorystów czeka jakaś kara, a państwo podejmuje przeciwko nim konkretne działania i posiada konkretne instrumenty prawne, żeby bronić się przed islamistami i islamskim terroryzmem. Możliwość odbierania obywatelstwa francuskiego islamskim terrorystom stanowiłaby również dowód na to, że zdrowy rozsadek i konieczność obrony kraju przed islamistami mogą zwyciężać z polityczną poprawnością. Możliwość odbierania terrorystom francuskiego obywatelstwa byłaby dowodem na to, że wojna z islamskim terroryzmem nie jest tylko teoretyczna. Niestety, państwo francuskie po raz kolejny okazało słabość, którą islamiści z pewnością wykorzystają propagandowo, a być może również inaczej...
Doraźne i wyborcze interesy polityczne, jak również poprawność polityczna - taki sygnał wysyłają zarówno Partia Socjalistyczna, jak i Republikanie. Brak zdolności do działania, brak politycznego leadershipu, brak stanowczej i panującej nad sytuacją głowy państwa - taki sygnał wysyła Pałac Elizejski. Islamiści mogą nadal czuć się niemal bezkarni, a Francja, francuskie państwo i francuscy liderzy polityczni dali kolejny dowód swej bezradności oraz braku skuteczności w walce z islamistami, a także z coraz bardziej rozwijającym skrzydła islamskim terroryzmem.
Islamiści wielokrotnie udowodnili, że są w stanie przejść od deklaracji do czynów. Czy udowodniło to francuskie państwo? Czy udowodniła to francuska klasa polityczna? Czy udowodnił to urzędujący francuski prezydent?
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.