zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1473
BLOG

Czy Polska powinna przyczynić się do islamizacji Europy?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 9

  Wspólna odpowiedzialność wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej za muzułmańskich imigrantów, ich przyjmowanie oraz utrzymywanie - tego właśnie oczekuje Komisja Europejska.

    Wspomniana Komisja Europejska proponuje nowe podejście Unii Europejskiej i jej państw członkowskich do zagadnienia imigrantów z krajów muzułmańskich wciąż napływających na Stary Kontynent.

    Automatyczny system wysyłania uchodźców do wszystkich państw Unii Europejskiej i to bez względu na to, do jakiego kraju ów uchodźca przybył; jak również bez względu na to, do jakiego kraju zamierza on docelowo się udać.  Możliwość odejścia od postanowień dublińskich w zakresie polityki imigracyjnej i azylanckiej Unii Europejskiej. Wysokie kary finansowe (nawet 250 tys. euro za jednego uchodźcę) dla tych państw, które odmówią przyjmowania uciekinierów z krajów arabskich. Nowa specjalna agencja europejska, która będzie podejmowała kluczowe i wiążące dla wszystkich krajów członkowskich UE decyzje dotyczące rozlokowania arabskich i muzułmańskich imigrantów na terytorium całej Unii Europejskiej. Ilu muzułmańskich imigrantów w jakim kraju? - o tym ma decydować nowa agencja europejska. Oto projekt Komisji Europejskiej; oto projekt, który - zdaniem jego inicjatorów i twórców – ma doprowadzić w Zjednoczonej Europie do rozwiązania obecnych problemów spowodowanych przez masowy napływ muzułmańskich imigrantów na Stary Kontynent.

    Od co najmniej 20 lat kraje Europy Zachodniej mają potężne problemy z mieszkającymi na ich terytorium muzułmańskimi wspólnotami. Jak dotąd nikt w Europie Zachodniej nie był w stanie wprowadzić, zaproponować albo po prostu wymyśleć jakiegoś rozwiązania, jakiegoś przedsięwzięcia, jakieś polityki, która doprowadziłaby do integracji muzułmanów z europejskimi społeczeństwami krajów Europy Zachodniej. Zdecydowana większość muzułmanów we Francji, w Niemczech, w Holandii, w Belgii, we Włoszech, w Hiszpanii, w Wielkiej Brytanii (i nie tylko w tych państwach) nie czyni absolutnie żadnych wysiłków, aby stać się częścią społeczeństwa kraju, w którym zamieszkuje. Muzułmanie w zachodniej Europie zamknęli się w swoich wspólnotach; zamknęli się w swoich gettach, które stały się swojego rodzaju strefami eksterytorialnymi, gdzie obowiązuje prawo dilerów, prawo broni maszynowej, prawo szariatu, gdzie prawo Unii Europejskiej, czy też prawo krajowe obowiązywać przestało, i to wiele lat temu...

    Zdecydowana większość muzułmańskich przybyszów, zamiast pracować, woli korzystać z socjalu państw zachodnioeuropejskich; zamiast szukać pracy, zamiast trudnić się pracą, woli żyć na koszt zachodnioeuropejskich podatników. Zdecydowana większość muzułmanów żyjących w Europie Zachodniej, zamiast przestrzegać prawa kraju, w którym się znajduje, woli je po prostu łamać i czyni to bezkarnie. Jak to możliwe?

    Ano tak, że kiedy w krajach zachodniej Europy ktoś próbuje zwrócić muzułmańskiemu mieszkańcowi uwagę, że coś w jego zachowaniu jest nie tak (gwoli ścisłości - tylko zwrócić uwagę, już o karaniu czy prawnym usankcjonowaniu jego czynów nie wspominając), to członek tej grupy natychmiast podnosi krzyk; krzyczy o dyskryminacji i rasizmie. „Rasizm” i „dyskryminacja” - dla większości muzułmanów w zachodniej Europie to dwa magiczne słowa, które umożliwiają im całkowity immunitet. „Rasizm” i „dyskryminacja” - dla muzułmanów w zachodniej Europie to dwa magiczne słowa, które umożliwiają im życie w poczuciu całkowitej bezkarności za swoje czyny; to dwa magiczne słowa, które umożliwiają im życie ze świadczeń socjalnych w nieskończoność oraz pozwalają zdobyć mieszkanie, nierzadko, za darmo, w lokalach socjalnych, nie płacąc przy tym żadnych podatków. To, co powyżej zostało przeze mnie napisane o zdecydowanej większości muzułmanów w zachodniej Europie (podkreślę - zdecydowanej większości, nie wszystkich!), to nie żaden rasizm, to nie żadna ksenofobia, to nie żadna dyskryminacja. To po prostu prawda. To po prostu brutalna i skandaliczna prawda, której w państwach Europy Zachodniej głosić nie wolno, przez wzgląd na poprawność polityczną.

    Jeśli Polska kiedykolwiek zdecyduje się na masowe przyjęcie na swe terytorium imigrantów z krajów muzułmańskich i arabskich, to wówczas nasz kraj będzie musiał stawić czoła tym samym (dokładnie tym samym!) problemom, z jakimi od dłuższego czasu boryka się zachodnia Europa. Trzeba to sobie powiedzieć wprost, bez owijania w bawełnę; trzeba to sobie powiedzieć wprost, nie zważając przy tym na polityczną poprawność, że muzułmańskich społeczności ze społeczeństwami państw europejskich po prostu zintegrować się nie da. Kultura muzułmańska, cywilizacja muzułmańska nie jest kompatybilna z kulturą i cywilizacją europejską, i nie zmienią tego żadne przedsięwzięcia na rzecz integracji muzułmanów w Europie; tym bardziej nie zmieni tego żadna polityczna poprawność. Trzeba mieć tego świadomość!

    Niemuzułmańscy obywatele państw Europy Zachodniej coraz gorzej znoszą koegzystencję w swoich krajach z muzułmanami: tym bardziej coraz gorzej znoszą (bądź nie znoszą) napływ kolejnych imigrantów muzułmańskich do ich krajów. We Francji Front Narodowy powiększa swój kapitał polityczny, poprawia swoje wyniki wyborcze i odnosi coraz więcej wyborczych zwycięstw, czego dowodzą zeszłoroczne wybory regionalne nad Sekwaną, czy też wybory do europarlamentu w maju 2014 roku. W Niemczech partia AfD (Alternatywa dla Niemiec) również w zawrotnym tempie buduje swoją polityczną pozycję i odnosi wyborcze sukcesy w postaci uzyskanych przez tę formację wyników wyborczych. Coraz więcej Francuzów, Niemców, czy Brytyjczyków, coraz więcej obywateli zachodniej Europy, sprzeciwia się napływowi przybyszów z państw arabskich i muzułmańskich do ich krajów. Zapewne Komisja Europejska, zapewne europejscy komisarze i urzędnicy pracujący w Komisji Europejskiej i dla Komisji Europejskiej, mają tego świadomość. Dlatego też, aby odciążyć Europę Zachodnią i zatrzymać dojście do władzy w państwach Europy Zachodniej te polityczne ugrupowania uznawane za antysystemowe, Komisja Europejska dąży do tego, aby to kraje Europy Środkowej wzięły na siebie ciężar napływu muzułmańskich imigrantów, czyli problem, który stworzyła Europa Zachodnia i jej politycy. Jednak zdaje się, że metoda polityczna, jaką przyjęła Komisja Europejska na zażegnanie kryzysu imigracyjnego w Europie jest nie do przyjęcia dla tych krajów, które przecież do Europy muzułmanów ani nie zapraszali, ani nie sprowadzali. Żaden polski rząd, żaden polski prezydent nie zachęcał mieszkańców krajów arabskich do przyjazdu do Polski. To nie polski premier, ale niemiecka kanclerz zapraszała muzułmanów do Europy; to Angela Merkel chciała przyjmować muzułmańskich imigrantów z otwartymi ramionami. Dlaczego więc Polska miałaby dzisiaj ponosić konsekwencje błędów, które zostały popełnione nie w Warszawie, ale w Berlinie? Dlaczego Polska miałaby okazywać solidarność z tymi państwami Unii Europejskiej, które z Polską solidarne w żaden sposób być nie chciały; zresztą nadal nie chcą?

    Stałym bazom NATO w Polsce Berlin mówi „nie”. Europejskiej Unii Energetycznej Berlin powiedział „nie”, kiedy to ówczesny polski premier Donald Tusk taki projekt przedłożył niemieckiej kanclerze i instytucjom UE, w tym Komisji Europejskiej... Berlin, wbrew polskiemu interesowi narodowemu i w kontrze do polskiego bezpieczeństwa energetycznego, prowadzi (najdelikatniej to ujmując) energetyczny biznes z Moskwą. Berlin i Paryż pozwolili na to, aby Wladimir Putin wyeliminował Polskę i jej przedstawicieli z rozmów o zakończeniu zbrojnego konfliktu na Ukrainie. Ani Berlin, ani Paryż, ani żadna zachodnioeuropejska stolica nie czuła się solidarna z Polską, kiedy to do Rzeczypospolitej zaczęli masowo napływać uciekający przed wojną (i wręcz śmiercią!) obywatele Ukrainy. Komisja Europejska, aby odciążyć Berlin, Paryż, czy inne zachodnioeuropejskie stolice, i zachodnioeuropejskie ośrodki decyzyjne, oczekuje od Polski i krajów środkowej Europy solidarności w sferze rozwiązania problemu imigracyjnego; problemu, który - powtórzę raz jeszcze - jest spowodowany nieodpowiedzialnymi deklaracjami i politycznymi krokami zachodnioeuropejskich polityków. Komisja Europejska oczekuje, aby Warszawa była solidarna z Berlinem. Ale czy nie byłoby bardziej logiczne, aby Berlin, czy wręcz Komisja Europejska, zabiegali o solidarność z Niemcami w Moskwie? Wszak zdaje się, że o wiele bardziej niż z Polską, Niemcy Angeli Merkel solidaryzują się z Rosją Wladimira Putina, i to od wielu lat...

    W sprawie rozwiązania problemu masowego napływu muzułmańskich imigrantów do Europy, Komisja Europejska usiłuje narzucić dyktat wszystkim krajom Unii Europejskiej; usiłuje ona narzucić dyktat, pod groźbą finansowych kar dla tych państw, które owego dyktatowi podporządkować się nie będą chcieli. Dyktat Komisji Europejskiej jest nie do przyjęcia, i każdy polityk, publicysta, bądź osoba opiniotwórcza, każdy, kto twierdzi, że jest

inaczej, postępuje w sposób nieodpowiedzialny i szkodliwy dla Polski i jej obywateli. Albowiem wyrażenie przez Polskę i jej władze zgody na rozlokowanie w Rzeczypospolitej arabskich i muzułmańskich imigrantów spowoduje w naszym kraju bardzo szkodliwe (i być może wręcz nieodwracalne) zmiany. Jakie? Wystarczy spojrzeć na Francje, Belgię, Niemcy czy Holandię, aby uzyskać odpowiedź na to pytanie...

    Jeśli Polska przyjmie tysiąc arabskich imigrantów, to za 5 lat będzie ich w nad Wisłą 50 tysięcy; za 10 lat nie mniej, niż pół miliona.

    A za dwie dekady? Milion? Dwa miliony? Pięć, dziesięć milionów? Ktoś być może zapyta, czy jest to możliwe? Otóż jest to możliwe, a nawet wręcz niemal pewne, gdyż - cytując jednego imama, prowadzącego swą tak zwaną religijną działalność we Francji - największą, najskuteczniejszą bronią muzułmanów jest płodność islamskiej kobiety. Kiedy w Polsce nadal istnieje problem z dzietnością i z niskim przyrostem naturalnym, masowe wpuszczanie muzułmanów do naszego kraju byłoby po prostu zabójcze dla Polski i Polaków. Dlaczego? Albowiem, kiedy w zachodniej Europie przypada statystycznie pięcioro dzieci na jedną muzułmańską kobietę, to na kobietę niemuzułmańską przypada nie więcej, niż jedno dziecko. Przyrost naturalny - oto najpotężniejsza, najskuteczniejsza  „broń” muzułmanów żyjących w Europie. Potężny przyrost naturalny - oto „broń masowego rażenia”, jaką dysponują przybysze z krajów arabskich i muzułmańskich.

    Polska powinna stanowczo sprzeciwić się wyżej omawianemu dyktatowi Komisji Europejskiej w sprawie rozwiązania problemów spowodowanych napływem arabskich i muzułmańskich imigrantów do Europy. Dyktat Komisji Europejskiej w tej kwestii, jak również projekt rozlokowania muzułmańskich imigrantów na terytorium całej Unii Europejskiej, to tak naprawdę potężny krok w stronę dalszej islamizacji Europy i już nie tylko tej zachodniej, ale także środkowej i wschodniej. Czy Polska powinna więc przyczyniać się do islamizacji Europy? Czy Polska ma prawo, czy polski rząd ma prawo przyczyniać się do islamizacji Europy? Moim zdaniem nie! Absolutnie nie!

    Projekt Komisji Europejskiej z 4 maja bieżącego roku, dotyczący nowelizacji politycznej metody, czyli – de facto  - nowego podejścia w Unii Europejskiej do masowego napływu arabskich i muzułmańskich imigrantów, jest szkodliwy i powinien zostać odrzucony przez wszystkie państwa Unii Europejskiej, w tym (przede wszystkim) przez te kraje, które nie muszą w tym momencie stawiać czoła na swoim terytorium problemom spowodowanym przez nieintegrujące się i żyjące w kontrze do europejskich społeczeństw rzesze muzułmanów.

    Imigracyjny dyktat Komisji Europejskiej z 4 maja bieżącego roku powinien zostać obalony przez państwa członkowskie w UE i ich rządy. Dlaczego? Albowiem ów dyktat stanowi potężny krok w stronę dalszej islamizacji Europy, i już nie tylko tej zachodniej, ale również środkowej i wschodniej; stanowi on potężny krok w stronę islamizacji całej Europy!

*

    Szanowni Czytelnicy, zachęcam do obejrzenia wywiadu, który przeprowadziła ze mną redaktor Ewa Stankiewicz - rozmowa jest poświęcona problemom z muzułmańskimi mieszkańcami we Francji; problemom, którym aktualnie musi stawić czoła rząd nad Sekwaną. Zainteresowanych tym tematem zachęcam do skorzystania z poniższego linku:

http://telewizjarepublika.pl/Studio-republika-odc-104-201516-panstwo-islamskie,video,2125.html#.VyuFEuTdTv0

Wywiad ze mną rozpoczyna się w 24 minucie filmu.

* * *

Niepublikowane w portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

 

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka