zbigniewstefanik zbigniewstefanik
410
BLOG

Lewica w natarciu? To nowe otwarcie czy misja ratunkowa ostatniej szansy?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 5

    Lewica usiłuje przejść do politycznej ofensywy i przypomnieć swym wyborcom, że póki co w Polsce istnieje jeszcze jakaś polityczna lewa strona. W tym celu 18 lipca bieżącego roku część ugrupowań i środowisk „lewicowych” dokonało politycznego zbliżenia.

    Polska lewica się jednoczy - taki polityczny komunikat zdaje się płynąć z szeregów Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Twojego Ruchu Janusza Palikota. SLD i TR postanowili zakopać topór wojenny i podjąć współpracę, tym samym usiłując stworzyć wrażenie, że w przyszłym parlamencie tzw. zjednoczona lewica może liczyć nie tylko na polityczną reprezentację, ale również na polityczne znaczenie oraz - za pośrednictwem licznego klubu parlamentarnego - na zdolność do skutecznego wpływania na proces decyzyjny w Polsce. Zarówno przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jak i reprezentanci Twojego Ruchu nie ukrywają, że liczą na dwucyfrowy wynik w październikowych wyborach parlamentarnych. A do owego dwucyfrowego wyniku, ich zdaniem, ma doprowadzić dokonane zjednoczenie na lewicy, nowy program i nowa jakość.

    Jednak w tym momencie trudno mówić o zjednoczeniu po lewej stronie sceny politycznej. Owa konsolidacja dokonała się przecież jedynie częściowo, skoro do tej koalicji nie przystąpiła chociażby Partia Razem oraz ugrupowanie Biało-Czerwoni Grzegorza Napieralskiego i Andrzeja Rozenka. W kontekście wyżej wymienionego zjednoczenia warto dodać, iż jest ono wyśmiewane przez byłych współpracowników Janusza Palikota, m.in. przez Andrzeja Rozenka, który do aktu zjednoczeniowego lewicy w wydaniu Millera i Palikota podchodzi co najmniej z rezerwą…

    To prawda, do zjednoczenia lewicy częściowo doszło. Jednak w tym momencie mamy do czynienia jedynie z deklaracją o zjednoczeniu tych podmiotów, które w tym politycznym przedsięwzięciu postanowiły wziąć udział. Tyle tylko, że co do przyszłości tego projektu, nic więcej nie jest nam wiadome. Oto garść przykładów: tzw. zjednoczona lewica nie ma wyznaczonego lidera, tzw. zjednoczona lewica nie ma zdefiniowanego programu wyborczego, tzw. zjednoczona lewica nie ma ustalonego kształtu swoich wyborczych list. I właśnie za sprawą tej ostatniej kwestii, może pojawić się problem.

    Być może doszło do zjednoczenia części podmiotów lewicowych. Jednak oczywistym jest, iż nie starczy mandatów poselskich dla wszystkich przedstawicieli tzw. zjednoczonej lewicy. Kto zostanie posłem, a kto nie? Być może od odpowiedzi na to pytanie zależy trwałość (albo jej brak) projektu jednoczenia lewicy...

    W obecnym kształcie i w aktualnych uwarunkowaniach politycznych polska lewica walczy już wyłącznie o parlamentarne przetrwanie. Trudno bowiem dostrzec w projekcie jednoczenia lewicy coś innego, niż próbę reanimacji dwóch politycznych ugrupowań, które są już passé. W ostatnich miesiącach w polskiej przestrzeni publicznej można było spotkać się z sondażami, które sytuowały Sojusz Lewicy Demokratycznej poniżej progu wyborczego. Zaś w ostatnich miesiącach trudno było się spotkać z wynikami pracowni sondażowych, które sytuowałyby Twój Ruch Janusza Palikota powyżej wyborczego progu. Pójść do wyborów razem - zdaje się, że dla Leszka Millera i Janusza Palikota to ostatnia szansa, aby nie przenieść się z sejmowych ław w polityczny niebyt. Dlatego też ci obaj liderzy są - jak może się zdawać - gotowi pójść na bardzo daleko idące ustępstwa, a nawet są oni gotowi porozumieć się, gdyż stawka jest dla nich bardzo wysoka. Być albo nie być? - z punktu widzenia politycznego dla Leszka Millera i Janusza Palikota - oto jest pytanie.

    Część ugrupowań lewicowych dokonało zjednoczenia, aby zawalczyć o swoje przetrwanie; jednak czyniąc to, postanowili postawić sobie poprzeczkę wysoko, bardzo wysoko, być może za wysoko... Należy pamiętać, iż w Polsce dla każdej wyborczej koalicji warunkiem wprowadzenia reprezentacji do Sejmu jest przekroczenie ośmioprocentowego progu wyborczego. W przypadku tzw. zjednoczonej lewicy, w nadchodzących wyborach parlamentarnych, próg ten może okazać się trudny do osiągniecia. Chociaż z drugiej strony, przekroczenie tego progu wyborczego zdaje się być dla tzw. zjednoczonej lewicy możliwe dzięki połączeniu swych sił.

   Być może 25 października bieżącego roku lewicowej koalicji uda się przekroczyć ośmioprocentowy próg wyborczy, ale dla kandydatów i przedstawicieli tego politycznego obozu nie będzie to łatwe zadanie. Albowiem obecne uwarunkowania polityczne i polityczny kontekst panujący w Polsce sprawiają, że - mówiąc kolokwialnie - nie jest to czas na lewicę.

    Polska przestrzeń polityczna jest zdominowana przez polityczny pojedynek Ewy Kopacz i Beaty Szydło, zaś główny polityczny spór nadal odbywa się na linii samonakręcającej się spirali Platforma-PiS. Objęcie urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę sprawi, że zainteresowanie przekazem obozu politycznego tzw. zjednoczonej prawicy, zwiększy się w przestrzeni medialnej. Zaś referendum, które ma odbyć się 6 września spowoduje, że to Paweł Kukiz i jego ruch znajdą się (przynajmniej na jakiś czas) w samym środku politycznej debaty oraz w centrum uwagi, i to zarówno polityków, jak i mediów, a być może również wyborców. Wszak to Paweł Kukiz jest głównym orędownikiem koncepcji wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w Polsce. Od wyniku referendum będzie więc zależała polityczna przyszłość Pawła Kukiza i jego politycznej inicjatywy.

    Polityczna lewica nie potrafi się skutecznie włączyć w polityczną debatę w Polsce, i to od dłuższego czasu. Podczas kampanii wyborczej poprzedzającej wybory prezydenckiej, przekaz ugrupowań lewicowych nie był ani czytelny, ani dostatecznie głośny. Przekaz lewicy nadal pozostaje w politycznym cieniu największych politycznych formacji i trudno oczekiwać, aby po tzw. zjednoczeniu lewej strony sceny ów przekaz stał się bardziej zauważony w przestrzeni publicznej i politycznej. Trudno bowiem znaleźć jakiś polityczny powód lub doszukać się jakiegoś wydarzenia, dzięki któremu lewica miałaby w najbliższym czasie stać się języczkiem u wagi wyborców i mediów. Dlaczego? Dlatego, iż w Polsce nie jest to czas na lewicę. Można również zadać sobie pytanie, czy w polskiej przestrzeni politycznej jest dzisiaj miejsce dla lewicowego dyskursu, czy też lewicowego przekazu.

    Kampania wyborcza tzw. zjednoczonej lewicy może okazać się wyjątkowo trudna do przeprowadzenia i finalnie absolutnie nieskuteczna, gdyż w Polsce lewica nie jest reprezentantem postulatów o charakterze społecznym. To obóz tzw. zjednoczonej prawicy, a w szczególności jej największy polityczny podmiot, czyli Prawo i Sprawiedliwość jest głównym (w sferze medialnej) reprezentantem postulatów społecznych. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż dzisiaj to Prawo i Sprawiedliwość posiada w Polsce polityczny monopol na przekaz postulatów społecznych, z czego nieustannie korzysta Beata Szydło i to zresztą z bardzo dobrym dla niej, i jej obozu politycznego politycznym skutkiem. Tzw. zjednoczonej lewicy pozostaną więc wyłącznie postulaty obyczajowe; można bowiem a priori stwierdzić, iż w kampanii wyborczej poprzedzającej nadchodzące wybory parlamentarne, tzw. zjednoczona lewica ze swymi postulatami społecznymi w sferze politycznej, publicznej i medialnej, mówiąc kolokwialnie, się nie przebije.

    Na lewicy mamy do czynienia ze zjednoczeniem jedynie częściowym, co niewątpliwie przeszkodzi politykom biorącym udział w tym przedsięwzięciu w ich marszu po mandaty poselskie. Każdy wynik wyborczy osiągnięty przez te lewicowe partie, które swego udziału w tej koalicji odmówiły, może sprawić, że tzw. zjednoczona lewica nie przekroczy ośmioprocentowego progu wyborczego. Powoduje to, że największym politycznym zagrożeniem dla tzw. zjednoczonej lewicy jest brak lewicowego zjednoczenia. A więc, wbrew temu, co twierdzą niektórzy przedstawiciele tzw. zjednoczonej lewicy, wróg na lewicy jest, a fakt istnienia tego wroga może sprawić, że polska lewica w obecnym kształcie po upływie kadencji obecnego parlamentu trafi do politycznego niebytu.

    Zjednoczonej lewicy nie ma, jest tylko sojusz tzw. lewicowych polityków, którzy walczą o polityczne przetrwanie, reelekcję, mandaty poselskie i jakieś miejsce dla siebie w polskiej przestrzeni politycznej. Zaś projektu jednoczenia lewicy nie sposób traktować inaczej, niż jak ratunkową misję ostatniej szansy dla tych polityków, którzy w wyniku nadchodzących wyborów parlamentarnych mogą znaleźć się za polityczną burtą.

    Czy na naszych oczach rozgrywa się ostatni rozdział politycznego żywota polskiej lewicy w obecnym kształcie? Czy Janusz Palikot definitywnie stanie się politycznie passé? Czy Leszek Miller zgasi SLD-owskie światło? Czy polska lewica postkomunistyczna właśnie dokonuje politycznego żywota?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

  

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka