„Platforma Obywatelska nie ma z kim przegrać” - tak twierdzili w przeszłości jej liderzy.
Platforma Obywatelska dwa razy z rzędu wygrała wybory parlamentarne i rządziła w Polsce 8 lat, czyli przez dwie kadencje. Partia Donalda Tuska 6 razy z rzędu pokonała swojego głównego konkurenta - Prawo i Sprawiedliwość. Pod względem poparcia społecznego prezydent, premier, minister spraw zagranicznych i inni politycy Platformy Obywatelskiej, mieli najwyższe notowania w Polsce. Tak było kiedyś... To już przeszłość, albowiem ostatnie wybory parlamentarne sprawiły, iż niegdyś partia Donalda Tuska, a obecnie partia Ewy Kopacz nie tylko przegrała wybory parlamentarne, ale poniosła wielowymiarową klęskę polityczną.
W nowo wybranym Sejmie werdykt wyborczy obywateli RP daje Platformie niemal sto mandatów mniej od tzw. Zjednoczonej Prawicy. Platforma Obywatelska przegrała z obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego nawet w tych województwach, w których w przeszłości zwyciężała. Zamiast umownie nazywanego tzw. „antyPiS-u“, tym razem można było zaobserwować proces odwrotny: wyborcy masowo zagłosowali bowiem przeciwko Platformie Obywatelskiej i obozowi przez 8 lat rządzącemu Polską, czyli koalicji PO-PSL.
Warto jednak zauważyć, iż pomimo wielowymiarowej klęski politycznej, Platformie Obywatelskiej jednak coś się udało. Partia ta nie podzieliła losu Akcji Wyborczej „Solidarność”, formacji, która po czterech latach rządów nie dostała się do Sejmu, czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ugrupowania, które po czterech latach rządzenia Polską we wrześniu 2005 roku uzyskało 10 procent poparcia w wyborach parlamentarnych. Platforma, choć politycznie pobita i pokonana przez swojego głównego konkurenta, czyli tzw. Zjednoczoną Prawicę, zdaje się być jednak formacją, która nie jest martwa politycznie. Partia Ewy Kopacz uzyskała wszak stosunkowo wysokie poparcie społeczne (24 procent), jak również uzyskała ponad 130 mandatów do nowo wybranego Sejmu. Tak więc jeszcze bardzo daleko do zniknięcia Platformy Obywatelskiej z polskiej sceny politycznej. Partia Ewy Kopacz będzie przecież głównym ugrupowaniem opozycyjnym w powyborczej i zapewne nowej sytuacji politycznej, w jakiej znajduje się Polska po tegorocznych wyborach parlamentarnych.
Jak można wytłumaczyć polityczną i wielowymiarową klęskę, której doznała Platforma Obywatelska? Czy Platforma ma polityczną przyszłość? Czy w przyszłości Platforma może jeszcze wygrywać? Czy Platforma może odzyskać polityczny leadership na polskiej scenie politycznej?
Tegoroczne wybory parlamentarne pokazały, że wyborcy mówią zdecydowane „nie” Platformie Obywatelskiej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że powodem zwycięstwa tzw. Zjednoczonej Prawicy nie jest program wyborczy, czy też kampania wyborcza tego obozu politycznego, ale masowe zagłosowanie wyborców przeciwko Platformie. Warto bowiem mieć na uwadze, że w tegorocznych wyborach parlamentarnych część wyborców Platformy z 2011 roku zagłosowało na tzw. Zjednoczoną Prawicę. Dlaczego Platforma przegrała? Dlaczego zafunkcjonował proces, umownie nazywany „antyplatformą“?
Jednym z głównych powodów są oczywiście wszelakie błędy popełnione przez rząd RP i koalicję PO-PSL. Platformie nie udało się uzdrowić służby zdrowia. Koalicji rządzącej PO-PSL nie udało się również rozwiązać głównych problemów społecznych: zatrzymać emigracji zarobkowej z Polski, doprowadzić do znacznego spadku bezrobocia, czy - w sposób znaczący - podnieść poziomu stopy życiowej obywateli Rzeczpospolitej. Jednak to wszystko nie wystarcza, aby wytłumaczyć, dlaczego Platforma doznała wielowymiarowej i tak daleko idącej klęski politycznej.
W nie mniejszym stopniu, co błędy popełnione przez rząd i koalicję rządzącą PO-PSL, Platformie zaszkodziły wewnętrzne konflikty pomiędzy jej liderami. Warto zauważyć, iż od drugiej połowy 2013 roku, Platforma nieustannie przechodzi przez fazę wewnętrznych turbulencji, zawirowań, sporów i konfliktów o wewnątrzpartyjny leadership. Najpierw Jarosław Gowin, później Grzegorz Schetyna, a przecież Radosław Sikorski również nie pozostawał bierny... Pogrążona w wewnętrznych sporach Platforma stopniowo traciła wizerunkowo, bowiem owe konflikty sprawiały takie wrażenie, jakby bardziej, niż państwem i jego sprawami, PO zajmowała się sobą.
Afera taśmowa - to ona w dużej mierze doprowadziła Platformę Obywatelską do politycznej klęski. Partia Donalda Tuska, a później partia Ewy Kopacz, nie potrafiła ani sobie
poradzić z aferą taśmową, ani odnaleźć się w politycznym kontekście stworzonym przez upublicznienie prywatnych rozmów polityków PO. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to owe nagrania oraz ci, którzy je upubliczniali, tak naprawdę nadawali ton na polskiej scenie politycznej. W tym czasie Platforma pozostawała bierna i nie potrafiła przejąć inicjatywy politycznej. Właśnie to spowodowało, że Platforma w błyskawicznym tempie traciła wiarygodność, a upubliczniane nagrania stwarzały wrażenie pożądane przez inicjatorów i propagatorów tych taśm, jakoby Platforma była formacją skorumpowanych, nieudolnych, wręcz szkodliwych dla Polski ludzi. Czy w Polsce mieliśmy do czynienia z próbą taśmowego zamachu stanu?
Brak spójności ideologicznej, niegdysiejszy atut, stał się dla Platformy polityczną kulą u nogi. Platforma Obywatelska wygrywała w przeszłości wybory, ponieważ przedstawiała się jako formacja postępu, ze świeżymi kadrami i starała się zaproponować „coś dobrego dla każdego“. W taki oto sposób partia Donalda Tuska odnosiła swoje polityczne zwycięstwa. Jednak tym razem okazało się, że to nie partia „postępu“, ale ugrupowanie „obciachu“ – właśnie taki wizerunek samej siebie stworzyła Platforma Obywatelska... Co stało się tego przyczyną?
W dużej mierze kadrowy wybór dokonany przez liderów PO. Bartosz Arłukowicz, Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Zalewski, Antoni Mężydło, Grzegorz Napieralski, Roman Giertych, Ludwik Dorn - co łączy tych polityków, w przeszłości należących przecież do skrajnie innych i nierzadko wrogich sobie środowisk politycznych?
Z politycznego punktu widzenia dla Platformy ta strategia okazała się być absolutnie błędna, wręcz szkodliwa, albowiem niegdyś wizerunkowa „partia postępu“ stała się (a przynajmniej w swym przekazie) polityczną szalupą ratunkową dla polityków zagrożonych wypadnięciem za parlamentarną burtę.
Jeśli mowa o przyczynach, które doprowadziły do wielowymiarowej politycznej klęski Platformy Obywatelskiej, to nie można pominąć politycznej strategii Jarosława Kaczyńskiego i jego obozu politycznego; taktyki konsekwentnie stosowanej przez 8 lat rządów PO-PSL w Polsce. Jarosław Kaczyński i jego polityczne zaplecze konsekwentnie propagowali narrację o Polsce na skraju upadku; Polsce zdominowanej przez swoich sąsiadów, Polsce podległej, Polsce biednej i upadającej. Kraju, którego premier, marszałek Sejmu, minister spraw zagranicznych i inny politycy obozu rządzącego, wraz z Rosją Putina, zamordowali polskiego prezydenta i część elit politycznych RP. Kropla drąży skałę, a kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą - taką strategię przyjął Jarosław Kaczyński i jego polityczny obóz. Okazało się, że ta strategia opłaciła się zarówno prezesowi PiS-u, jak również tzw. Zjednoczonej Prawicy. Zaś Platforma Obywatelska, wobec bezwzględnych ataków, pozostawała bierna i albo w ogóle nie odpowiadała, albo odpowiadała w stopniu znikomym na oskarżenia i inwektywy rzucane pod adresem jej polityków i prezydenta RP, który wywodził się z jej szeregów. „Komoruski“, „Komorowski zdrajca Polski“, „morderca“, „zbrodniarz“, „agent WSI“, „agent rosyjski“, a w ostatnim czasie również „złodziej“ - oto tylko niektóre inwektywy, które padały pod adresem Bronisława Komorowskiego. Nawet kiedy przegrał on wybory prezydenckie, to przedstawiciele obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego wciąż nie szczędzili mu wyzwisk...
„Byleś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą“ - to tylko jeden z przykładów brutalnej retoryki zaplecza politycznego Jarosława Kaczyńskiego; retoryki, którą Platforma zlekceważyła; retoryki, która w dużym stopniu doprowadziła tzw. Zjednoczoną Prawicę do wielkiego zwycięstwa wyborczego...
Platforma Obywatelska wchodzi w najtrudniejszy okres w całej swojej politycznej historii. Partia ta będzie musiała przełknąć gorzką pigułkę wielowymiarowej klęski i zachować wewnętrzną spójność. To właśnie, jak może się zdawać, z wewnętrzną spójnością Platforma może mieć największe kłopoty. W tej formacji zaczynają się bowiem tak zwane rozliczenia wyborcze, które muszą doprowadzić do wewnętrznych tarć i sporów o to, kto i w jakim stopniu zawinił; jak również o to, kto w Platformie za klęskę odpowiada najmniej. Zapewne pobita Platforma na jakiś czas pogrąży się w wewnętrznym konflikcie o polityczny leadership, a kandydatów do objęcia przywództwa w Platformie zdaje się być co najmniej kilku. Grzegorz Schetyna już przed wyborami parlamentarnymi dawał do zrozumienia, że w Platformie powinno dojść do zmian. Radosław Sikorski, nie czekając nawet na definitywne wyniki ogłoszone przez Państwową Komisję Wyborczą, mówił o jednoosobowej odpowiedzialności za klęskę, wskazując jednocześnie, kto jest za tę klęskę odpowiedzialny... Grzegorz Schetyna, Radosław Sikorski… Bez wątpienia pretendentów do fotela przewodniczącego Platformy Obywatelskiej jest i będzie więcej.
Warto również zauważyć, iż od niedawna Platforma ma poważnego politycznego konkurenta w postaci Nowoczesnej Ryszarda Petru; formacji, którą można by zdefiniować, jako polityczny klon Platformy Obywatelskiej. Czy Nowoczesna zajmie polityczne miejsce swojej politycznej siostry - Platformy Obywatelskiej?
Platforma Obywatelska poniosła wielką i wielowymiarową klęskę, oddając tym samym pełnię władzy w Polsce tzw. Zjednoczonej Prawicy i jej liderom. Jednak warto zauważyć, iż Platforma w tym momencie nie przegrała wszystkiego. Klub parlamentarny Platformy w nowo wybranym Sejmie będzie liczył ponad 130 posłów. Platforma będzie więc główną partią opozycyjną. Platforma nadal sprawuje władzę w wielu samorządach; wynik zeszłorocznych wyborów samorządowych okazał się przecież dla Platformy bardziej szczęśliwy, niż wynik wyborów parlamentarnych. Należy dodać, iż Platforma Obywatelska nadal posiada potężne zasoby kadrowe i duży kapitał polityczny, co może stanowić dla tej partii bardzo poważne wsparcie i element stymulujący do odbudowy utraconej pozycji na polskiej scenie politycznej.
Platforma Obywatelska utraciła polityczny leadership w Polsce; leadership, który posiadała przez 8 lat. Jednak formacja ta posiada wystarczająco dużo zasobów kadrowych i logistycznych, żeby odnowić swój wizerunek, odbudować swój przekaz, stworzyć nowy program i nowe polityczne przesłanie oraz odnowić swe polityczne szeregi, a nawet - być może - stworzyć nową partię pod starym szyldem.
Platforma Obywatelska została trafiona, ale nie jest zatopiona. Zaś prognozowanie jej rychłego upadku jest zdecydowanie przedwczesne i w tym momencie nieuzasadnione. Albowiem pomimo potężnej klęski, jakiej ta partia doświadczyła w rezultacie ostatnich wyborów parlamentarnych, Platforma na pewno jeszcze nie jest politycznie passé.
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.