zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1735
BLOG

Nowa era. Zyski i straty płynące z Brexitu

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 21

    24 czerwca 2016 - oto data, kiedy Unia Europejska w obecnym kształcie stała się passé. Brexit jest zapewne największym, od co najmniej dwóch dekad, szokiem dla rządów państw członkowskich w UE, jak i wspólnotowych instytucji, ich włodarzy oraz ich kadr. Jaką lekcję powinni wyciągnąć z Brexitu przywódcy państw członkowskich w UE, jak również czołowi politycy i urzędnicy wspólnotowych instytucji? Czego możemy się spodziewać w przyszłości? Co wynika dla Polski z Brexitu? Co czeka Unię Europejską? Jakie zyski i straty wynikają z Brexitu?

    Dlaczego ziścił się Brexit? Czas na rzeczową odpowiedź na to pytanie, wyzbytą politycznej poprawności i odpowiadającej faktom oraz rzeczywistości. Brytyjczycy masowo powiedzieli Unii Europejskiej „nie”, ponieważ ich dalsze członkostwo w UE - z ich punktu widzenia - oznaczałoby napływ kolejnych emigrantów, i to nie tylko tych z Europy. A więc brytyjskie „nie” dla członkostwa ich państwa w Unii Europejskiej należy odczytać, jako „nie” dla napływu imigrantów na Wyspy Brytyjskie, „nie” dla polityki imigracyjnej w kształcie narzucanym przez instytucje Unii Europejskiej państwom członkowskim w UE i ich obywatelom. Wybór Sadiqa Khana na burmistrza Londynu bez wątpienia sprawił, że Brexit zyskał w Wielkiej Brytanii wielu zwolenników. Czy muzułmanie stanowią w Wielkiej Brytanii większość? Zapewne niejeden Brytyjczyk zadał sobie to pytanie. Z pewnością to pytanie towarzyszyło niejednemu Brytyjczykowi podczas podejmowania referendalnej decyzji w sprawie Brexitu.

    Obywatele zachodniej Europy są coraz bardziej zniesmaczeni, nierzadko wręcz przerażeni potężnymi rzeszami imigrantów w ich krajach i rządzący państwami zachodnioeuropejskimi, jak i decydenci we wspólnotowych instytucjach, nie mogą dłużej ignorować tego faktu. Obywatele zachodniej Europy mówią „nie” imigrantom; mówią oni „nie” polityce imigracyjnej Unii Europejskiej w kształcie forsowanym przez Komisję Europejską; mówią oni „nie” masowemu napływowi rzesz muzułmanów na terytorium ich krajów. Nieprzemyślana, niemądra i szkodliwa polityka imigracyjna Unii Europejskiej w wykonaniu instytucji wspólnotowych, jak i w wykonaniu europejskich federalistów – takich, jak Martin Schultz czy Frans Timmermans. Oto rzeczywisty powód, dla którego Brexit zwyciężył.

    W perspektywie krótkoterminowej, czy też średnioterminowej, wszystkie państwa członkowskie w UE (w tym przede wszystkim Wielka Brytania, która nie wyjdzie przecież z UE z dnia na dzień) i ich obywatele odczują negatywne skutki finansowe i ekonomiczne Brexitu. Wszak brytyjski rozwód z Unią Europejską oznacza niepewność dla rynków i podmiotów na nich działających. Brytyjski funt szterling już odnotował duży spadek pod względem wartości. Z pewnością waluta euro również przejdzie przez okres turbulencji na rynkach finansowych. Niektórzy ekonomiści alarmują, iż Brexit doprowadzi do długofalowego gospodarczego i finansowego kryzysu w Europie; kryzysu nieporównywalnie poważniejszego od tego, jakiemu UE i jej państwa członkowskie musiały stawiać czoła od drugiej połowy 2008 roku. Jednak w mojej opinii, o ile z punktu widzenia gospodarczego Unia Europejska przejdzie przez trudniejszy okres w nadchodzących miesiącach, to Brexit nie doprowadzi do gospodarczej zapaści Unii Europejskiej; co najwyżej doprowadzi on do kilkunastomiesięcznego spowolnienia wzrostu gospodarczego w państwach członkowskich europejskiej wspólnoty.

    Wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej będzie miało bezpośredni wpływ na politykę zagraniczną UE i jej największych państw członkowskich (czyli Niemiec i Francji) wobec Rosji Putina. Jak dotąd to Wielka Brytania była jednym z głównych hamulcowych w zbliżeniu Kremla z Brukselą, co utrudniało zbliżenie Moskwy z Paryżem i komplikowało współpracę Moskwy z Berlinem. Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii, Unia Europejska, w której decydujący wpływ na jej politykę zagraniczną będą miały Niemcy i Francja, może stać się w krótkim czasie wspólnotą państw… najdelikatniej to ujmując, bardzo wyrozumiałych dla Rosji Putina i jej agresywnych poczynań, co może mieć daleko idące skutki dla Europy Środkowo-Wschodniej. Mówiąc wprost, wyjście Wielkiej Brytanii z unijnych struktur otwiera drogę Berlinowi i Paryżowi do wprowadzenia nowego « resetu » w stosunkach z Kremlem; « resetu », który odbędzie się kosztem Ukrainy (to na pewno), a być może również republik nadbałtyckich, czy Polski. Wszak ani Berlin, ani Paryż nie są zainteresowane dłuższym politycznym i ekonomicznym sporem z Rosją; sporem, który z punktu widzenia tych dwóch ośrodków decyzyjnych nie jest ani w interesie Niemiec, ani w interesie Francji. Jeśli zaś kraje Europy Środkowo-Wschodniej nie będą wpisywały się w politykę nowego przeforsowanego przez Niemcy i Francję « resetu » w unijnych stosunkach z Kremlem, to nikt nie będzie czynił przeszkód polskiemu, litewskiemu, czy estońskiemu rządowi w zorganizowaniu Polexitu, Litexitu, czy Estexitu. Odejście z Unii Europejskiej państw środkowo- i wschodnioeuropejskich, to nie jest perspektywa, która mogłaby spędzać sen z powiek rządzących w Niemczech, czy we Francji… Z wyżej wymienionym zagrożeniem muszą odtąd liczyć się wszystkie państwa członkowskie w UE, którym agresywna polityka Rosji Putina obecnie daje się i da się w przyszłości we znaki.

    Brexit spowodował, iż Polska znalazła się w nowej sytuacji politycznej, być może również gospodarczej. Scenariusz zakładający masowy powrót Polaków z Wysp Brytyjskich do kraju może mieć duże konsekwencje dla polskiego rynku pracy i - co za tym idzie - dla wzrostu rodzimej gospodarki. Z kolei z punktu widzenia politycznego, Unia Europejska znalazła się w sytuacji, w której stary wewnętrzny porządek jest już passé, a dyskusja o nowym wewnętrznym porządku (nowym porządku, na który w zachodniej Europie niemal nikt nie ma w tym momencie sprecyzowanego pomysłu) właśnie się rozpoczyna. Dla nas Polaków, dla naszego kraju oznacza to, że szeroko pojęte zagadnienie europejskie nie może dłużej być instrumentem w wewnętrznej walce politycznej, ale musi stać się (i to od zaraz) przedmiotem bardzo poważnej i merytorycznej politycznej dyskusji pomiędzy rządzącymi i opozycją, która nie może dłużej pozostać wobec obecnie Polską rządzących opozycją totalną. Nasz kraj musi (i to w błyskawicznym tempie) określić na nowo swoje cele i priorytety w polskiej polityce europejskiej. Jakiej chcemy Unii Europejskiej? Jakie widzimy w niej miejsce i rolę dla Rzeczpospolitej i to również, a być może przede wszystkim, w sytuacji, gdy europejskie środki, z których Polska będzie mogła korzystać w przyszłości, mogą stać się skromniejsze? Polska potrzebuje rzeczowej, merytorycznej i pragmatycznej strategii, aby w wewnątrzunijnej walce o wpływy i pozycje (walce, która się już rozpoczęła) odnieść zwycięstwo. Do tego potrzebna jest polityczna zgoda; zgoda i konsensus wokół polskiej polityki europejskiej i polskich celów; celów, które nasz kraj będzie usiłował osiągnąć nieuchronnie, biorąc udział w wewnątrzunijnym sporze o wpływy i znaczenie pomiędzy krajami, tymi krajami, które nadal pozostaną członkami europejskiej wspólnoty. 

    Finansowe i ekonomiczne turbulencje oraz polityczne osłabienie Unii Europejskiej w świecie - oto dwa główne negatywne skutki Brexitu. Jednak należy zauważyć, iż ów Brexit ma również jeden bardzo pozytywny skutek. Od co najmniej dziesięciu lat Unii Europejskiej był potrzebny wstrząs; wstrząs, który doprowadziłby do reformy instytucji unijnych; wstrząs, który umożliwiłby przebudowanie, czy też wręcz wymyślenie na nowo tych instytucji tak, aby zwiększyć ich realny pożytek, jak i odbudować ich skuteczność w rozwiazywaniu (a nie, jak dotąd, tworzeniu i mnożeniu) wewnątrzunijnych problemów. Zdaje się, że Brexit jest takim wstrząsem. Brexit jest wstrząsem, którego potrzebuje Unia Europejska, aby wymyśleć się na nowo i wymyśleć na nowo swoje instytucje.

    Czy Unia Europejska przetrwa? Tak, ale… Tak, ale żeby tak się stało, to wpierw rządzący w państwach Europy Zachodniej, jak również politycy sprawujący władzę w instytucjach wspólnotowych oraz tzw. eurokraci muszą zrezygnować z politycznej poprawności i wyciągnąć z Brexitu odpowiednie wnioski. A wnioski te są następujące:

    1. Zdecydowana większość obywateli Unii Europejskiej nie chce masowego napływu imigrantów (w tym również, a w niektórych przypadkach przede wszystkim, muzułmańskich imigrantów) do ich rodzimych krajów.

    2. Zdecydowana większość obywateli Unii Europejskiej nie chce, aby to Bruksela decydowała o tym, kto i w jakiej liczbie może przyjechać i osiedlić się w ich ojczystych krajach.

    3. Zdecydowana większość obywateli UE nie chce niezwykle drogich, niezwykle dużo kosztujących unijnych obywateli i podatników wspólnotowych instytucji, zarządzanych przez nie mających kontaktu z rzeczywistością tzw. eurokratów, którzy zajmują się, najdelikatniej to ujmując, sprawami nie priorytetowymi…  

    4. Zdecydowana większość obywateli państw członkowskich w UE nie chce Europy federalnej, w której obowiązywałby jeden model polityczny, kulturowy i obyczajowy narzucany krajom członkowskim w UE i im mieszkańcom przez urzędujących w Brukseli tzw. eurokratów i polityków o poglądach federalistycznych.

    24 czerwca 2016 - tego dnia rozpoczęła się nowa era dla Unii Europejskiej. Jaka będzie Unia Europejska w nowej erze? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy instytucje Unii Europejskiej zostaną zreformowane, jak również od tego, czy będzie w europejskiej wspólnocie polityczna wola, ażeby instytucje wspólnotowe zreformować. Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy integracja europejska nabierze nowego znaczenia, bardziej pragmatycznego  i dostosowanego do oczekiwań obywateli państw członkowskich w UE. Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy europejscy federaliści będą w stanie przyznać się do swojej porażki i zrezygnować ze swoich (coraz bardziej masowo odrzucanych przez obywateli UE) politycznych koncepcji. Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy Unia Europejska zdecyduje się na funkcjonowanie bez politycznej poprawności, uniemożliwiającej wielu zachodnioeuropejskim politykom kontakt z rzeczywistością...

* * *

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

 

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka